Usiądź. Zamknij oczy. Wyobraź sobie szczęście. A teraz powiedz, co widzisz i… narysuj to.
Przed takim wyzwaniem stanął ostatnio eM. Po moim dziecku można spodziewać się wszystkiego, więc do samego końca nie wiedziałam co mnie czeka. Narysuje nowy rower? Wypasiony zestaw klocków? Wycieczkę na Antypody?
Okazało się, że dla mojego syna szczęście oznacza po prostu wspólną zabawę. Ja i eM, eM i ja. Niby taka oczywistość, a jednak… Zakasałam więc rękawy i w ciągu naszego urlopu spędziliśmy kilka godzin na twórczej zabawie. Było wesoło, kolorowo i… kreatywnie :)
Dlaczego warto stawiać na kreatywność? Dzisiejsze dzieci należą do pokolenia, które dostaje wszystko na zawołanie. Jako mała dziewczynka chciałam pobawić się w biuro? Telefonem był kalkulator albo puszka od napoju. Najpierw musiałam coś wykombinować, a dopiero potem mogłam się bawić. Teraz zabawki są bardziej oczywiste, zresztą mój 9-latek od dawna ma swój telefon…
Łatwiej. Szybciej. Więcej. Takie jest pokolenie mojego syna.
Kreatywność staje się towarem deficytowym, a szkoda – moim zdaniem to jedna z tych umiejętności, które znacznie ułatwiają życie.
Plan na jutro? Nie wiem jak Wy, ale my pomimo upałów chwytamy farby Bambino i ruszamy w plener…. namalować swoje szczęście :)