Kiedy po raz pierwszy oglądałam „Powrót do przyszłości” byłam mniej więcej w wieku eM (chociaż sam film jest moim równolatkiem). Rok 2015 wydawał mi się wówczas abstrakcją – do dziś zastanawiam się czy bardziej przerażała mnie wówczas wizja nowego tysiąclecia, czy fakt, że będę wtedy DOROSŁA.
Bo wiecie – 26-letnia Katarzyna wydawała się małej Kasi starym piernikiem, który będzie pracował, wychowywał dzieci i gotował obiady dla męża. To wszystko było dla mnie większą zagwozdką niż latająca deskorolka… Zresztą nawet dziś nie jestem w stanie ogarnąć wizji siebie jako statecznej gospodyni domowej. Chyba, że potencjalny mąż zadowoliłby się zupką w proszku – wtedy jest szansa na to, że jednak doczekałby się obiadu. :)
Wracając jednak do imprezy powitalnej… Postanowiłam wybadać młodego jak on wyobraża sobie przyszłość i 26-letniego Mateusza. Co usłyszałam?
„Będzie chaos. A ja będę sławnym youtuberem z mnóstwem hajsu i laski będą się bić o moje autografy.”
So, let’s start the party… Marty McFly Welcome Party!