seria after

After po „After” – recenzja

Znudzona i rozczarowana Greyem postanowiłam któregoś dnia sięgnąć po „After” Anny Todd. Pierwszy tom serii otrzymałam na Blogowym WOW, więc książka niejako sama wpadła w moje ręce.

Czy było warto zatopić się w lekturze?

Umówmy się, że „After” nie jest zbyt ambitną literaturą. Miliard odsłon w serwisie Wattpad jakoś nie robi na mnie wrażenia – ot, kolejna powieść z gatunku fanfiction (ha, czy wiedziałyście, że pierwowzorem głównego bohatera jest Harry Styles z One Direction?). Mimo wszystko „After” podobało mi się bardziej niż „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, chociaż tematyka obu książek jest w gruncie rzeczy taka sama – tyle, że zamiast „porno dla mamusiek” mamy tu do czynienia z „porno dla nastolatek” :)

after recenzja

Życie Tessy można podzielić na to, co zdarzyło się przed poznaniem Hardina i na to, co zdarzyło się później.

Kiedy Tessa zaczyna studia, jej życie wydaje się idealnie poukładane: chce spełnić marzenia o pracy w wydawnictwie i jak najszybciej połączyć się z ukochanym Noah, który czeka na nią w rodzinnym mieście.

Ale spotkanie Hardina, który wydaje się być jej całkowitym przeciwieństwem, wywróci jej życie do góry nogami. Hardin jest arogancki, zbuntowany i w niczym nie przypomina troskliwego Noah. Ale to on budzi w Tessie uczucia, jakich dotąd nie zaznała.

źródło opisu: Znak literanova, 2015

W czym powieść Anny Todd jest lepsza? Moim zdaniem główni bohaterowie wydają się być jakoś bardziej ogarnięci i przede wszystkim – mają w sobie więcej życia (no dobra, w porównaniu z panną Steele nawet umarłych energia wręcz rozpiera!). Bohaterowie z charakterem ewidentnie bardziej satysfakcjonują moją wewnętrzną boginię :D

after anna todd

Będę jednak szczera. O ile trzy pierwsze tomy „After” warto przeczytać (chociażby po to, aby mieć porównanie z Greyem), o tyle ostatni tom to jedna wielka M-A-S-A-K-R-A. Dalsze losy Tessy i Hardina okazały się być nudne niczym flaki z olejem. Do tego stopnia, że po skończeniu książki poczułam się mentalnie skrzywdzona i musiałam to odchorować. „Bez siebie nie przetrwamy” jest idealnym przykładem na to, jak nie powinno wyglądać zakończenie powieści. No chyba, że autorką jest rozchwiana emocjonalnie 13-latka, która z jednej strony chce być sexy, a z drugiej – sypia z pluszowym misiem i wciąż jara się bajkami – wtedy można by jej było wybaczyć popełnienie takiej zbrodni na książce… Niestety, Anna Todd nastolatką już nie jest, a wizja sięgnięcia po raz kolejny po czwarty tom „After” skutecznie zniechęca mnie do ponownej lektury całej serii (a uwierzcie, że uwielbiam wracać do książek po kilka-kilkanaście razy).

after bez siebie nie przetrwamy

Podobało się? Podaj dalej: