7 lat temu opublikowałam na blogu swoje „Orędzie do narodu”. Od tamtej pory sporo się u nas wydarzyło, a Wy towarzyszyliście nam w wielu ważnych momentach. Część z Was jest z nami od samego początku, pozostali trafili tu kilka dni/tygodni/miesięcy/lat temu. I uwierzcie – doceniam to, że wciąż tu zaglądacie i jeszcze nie macie nas dość :)
Byliście tu, kiedy eM zaczynał przygodę z przedszkolem, a także gdy szedł do podstawówki. Wspieraliście mnie, kiedy przygotowywałam się do egzaminów na studiach, i kiedy spędzałam nieprzespane noce przy łóżku chorującego Mateusza. Obchodziliście z nami urodziny i święta. Jeździliście razem z nami na wakacje i krótkie wycieczki. Od zawsze traktowałam moich czytelników jak przyjaciół, a Wy jeszcze nigdy mnie nie zawiedliście – chociaż wielokrotnie zdarzało się nam mieć odmienne zdanie to potrafiliśmy o tym dyskutować w komentarzach bez wzajemnego obrażania się.
Z niektórymi z Was miałam okazję porozmawiać na żywo, z innymi spędziłam wiele godzin na rozmowach przez GG (teraz już chyba nikt go nie używa, co nie?) lub Facebooka. Wymieniliśmy setki maili i smsów, zdarzało nam się pogawędzić przez telefon.
Kiedyś chciałam pisać dla mas i zostać autorką jednego z najpopularniejszych blogów w Polsce. Na szczęście w porę przypomniałam sobie dlaczego w ogóle zaczęłam pisać – na pamiątkę dla siebie i eM. Nie jestem ekspertką od wszystkiego i cieszę się, że nie traktujecie mnie jak wszechwiedzącej wyroczni, bo nie udźwignęłabym takiego ciężaru. I chociaż kiedyś marzyłam o napisaniu książki i zostaniu dziennikarką, to dziś już wiem, że pisanie nigdy nie stanie się głównym źródłem moich zarobków, bo potrafię pisać tylko i wyłącznie dla przyjemności :)
Najwidoczniej są ludzie stworzeni do bycia na topie i porywania tłumów, ale ja zdecydowanie się do nich nie zaliczam.
Dzięki blogowaniu jestem bogata. Bogata w niesamowite wspomnienia i znajomości z tyloma fantastycznymi osobami. Bogata w wiarę w ludzi i w bezinteresowną pomoc. I wiem jedno – będę pisać nawet wtedy, gdy poza mną i Mateuszem nie będzie zaglądał tu nikt inny :)