Gdyby ktoś zadał mi pytanie czego zazdroszczę innym kobietom to zdecydowanie odpowiedziałabym, że… małego biustu. Wynika to z faktu, że odkąd pamiętam zawsze miałam problem z zakupem odpowiedniej bielizny, bo po pierwsze daleko mi do modelki, a po drugie – nawet 30 kg temu miałam duży biust.
Duży biust to duży problem.
Przyznam szczerze, że nigdy nie dbałam jakoś specjalnie o swój biust, a biustonosze kupowałam byleby jak najtańszym kosztem. Mea culpa. Problem pojawił się, kiedy 3 miesiące temu wybrałam się na zakupy i okazało się, że… w „moich” dotychczasowych miejscach nie jestem już w stanie dobrać sobie biustonosza (mały wybór dużych rozmiarów, do tego dostępne tylko modele, które kompletnie się u mnie nie sprawdziły). Miałam dość wbijających się w ciało fiszbinów oraz ramiączek, które szybko się rozciągają. A że nowy stanik był mi bardzo, ale to bardzo potrzebny, to zebrałam się na odwagę i ruszyłam na poszukiwania w sklepach, które dotąd z racji na ceny omijałam szerokim łukiem.
Podczas poszukiwań przemierzyłam niemal cały Toruń, odwiedziłam kilkanaście sklepów i sklepików oraz przymierzyłam kilkadziesiąt biustonoszy w rozmiarach od 80F do 95HH.
Relacja z poszukiwań
Markowy sklep z bielizną:
– Dzień dobry, szukam biustonosza, ale nie jestem pewna jaki noszę rozmiar. Prawdopodobnie 100G, ale nie wiem…
– Niestety, nic na panią nie mamy. Są inne rozmiary.
Zero inicjatywy, żeby sprawdzić czy faktycznie noszę taki rozmiar. Z perspektywy czasu wiem, że gdyby pani mnie zmierzyła to pewnie coś by dla mnie znalazła. Ale najwidoczniej jej się nie chciało…
Salon pewnej znanej marki:
– Dzień dobry, szukam biustonosza, ale nie jestem pewna jaki noszę rozmiar. Prawdopodobnie 100G, ale nie wiem…
– W tym rozmiarze nic nie mam, ale mogę pani zaproponować coś z miseczką D… Oooo, np. 80D.
– Nie, dziękuję. Będzie za mały.
– Ale może jednak pani przymierzy?
Jako nastolatka raz dałam się nabrać… Chciałam miseczkę D, a pani sprzedawczyni powiedziała, że nie ma, ale sprzeda mi B, bo to jedno i to samo. Nope, to nie było to samo.
Duży salon z bielizną jednej z najpopularniejszych marek:
– Dzień dobry, szukam biustonosza, ale nie jestem pewna jaki noszę rozmiar. Prawdopodobnie 100G, ale nie wiem…
– Ale pani nie wygląda na obwód 100.
– Mierzyłam się w domu.
– No to niestety nic dla pani nie mamy.
Fajnie, że pani mi zaufała, ale jak się później okazało – sama w domu mierzyłam się źle. Szkoda, że nikt nie pomyślał o tym, aby zweryfikować moje wymiary (miarka leżała na biurku). W sklepie było pusto, więc pani mogła chociaż spróbować mi coś doradzić.
Mały sklepik z bielizną:
– Dzień dobry, szukam biustonosza, ale nie jestem pewna jaki noszę rozmiar. Prawdopodobnie obwód 100, a miseczka F albo G, ale nie jestem pewna.
– No to panią zmierzymy.
Pani zdjęła miarę, stwierdziła, że jednak obwód 85-90 i przyniosła dwa modele. Biust ewidentnie nie mieścił się w miseczce, a sprzedawczyni na to:
– No proszę, pasuje idealnie!
Sama myśl, że miałabym chodzić w czymś takim na co dzień była bolesna. Jeśli dodamy do tego cenę biustonosza (200 zł) to bolało podwójnie.
Happy end
I kiedy już pogodziłam się z myślą, że do końca życia będę chodzić bez stanika, a mój biust zacznie mi się obijać o kostki, to okazało się, że w Toruniu jest jedno miejsce, gdzie da się kupić porządną i idealnie dopasowaną bieliznę. Gdzie miła i profesjonalna obsługa faktycznie chce pomóc – sprawdzi wymiary klientki, nauczy jak prawidłowo zakładać biustonosz, doradzi najlepszy fason i w dodatku nie wciśnie mi byle czego.
POLECAM
Sklep z bielizną Aszanti, ul. Kozacka 17-19, 87-100 Toruń
Od razu uprzedzam – wpis nie jest sponsorowany. Mało tego – ostatecznie nie zrobiłam tam zakupów, bo pani zasugerowała, żebym poczekała na kolejną dostawę, aby wtedy spróbować wybrać biustonosz idealny, z którego będę w 100% zadowolona (podbiła tym moje serce! zwłaszcza, że w akcie desperacji byłam skłonna kupić za duży stanik, byleby tylko mieć to już z głowy).
Tak więc będę polecać wyżej wspomniany salon wszystkim moim koleżankom. A wiecie czemu? Bo pani w ogóle chciało się mną zająć i widać było, że zna się na tym, co robi. Do tego ceny były w 100% do zaakceptowania. W takim miejscu aż chce się robić zakupy i tylko trochę mi smutno na myśl, że to, co powinno być standardem obsługi okazało się czymś bardzo wyjątkowym…
P.S. Po napisaniu wpisu kupiłam biustonosz w innym salonie (był dostępny od ręki, a ja potrzebowałam go dosłownie na już). Uwierzcie mi, że nie chcecie znać ceny. Zdradzę tylko, że kosztował 1/4 naszego samochodu…
Dlatego tym bardziej polecam Wam Aszanti – tam za tą samą cenę zaopatrzyłabym się w kilka staników :P