Chciałabym móc cofnąć się w czasie.
Nie wiem jak to możliwe, ale przez ostatnie 5 lat moja doba skróciła się o połowę. Tzn. zegarek dalej pokazuje, że doba trwa 24 godziny, ale jakimś cudem przestałam się ze wszystkim wyrabiać. Wróć! – w sumie to nie ze wszystkim, ale… z czymkolwiek.
Teoretycznie spędzam w pracy mniej czasu niż kiedyś, do tego mam wolne wszystkie weekendy i bardzo samodzielne dziecko… Bajka w porównaniu z tym, co było kiedyś? Niekoniecznie – wstaję o 6 rano, mrugam i nagle jest już przed północą.
Dopadła i mnie… Choroba niedoczasu… Ktoś zna jakieś skuteczne lekarstwo?