Buty dla nastolatka? Są jak Yeti!

Jestem mamą jedenastolatka. Dzieć nie wydaje mi się jakoś mega wyrośnięty jak na swój wiek (150 cm to w tym wieku chyba norma), ale od dobrych 4 lat częściej zdarza mi się ubierać go na dziale młodzieżowym niż na dziale dziecięcym. Spoko, mi to w niczym nie przeszkadza, chociaż czasem był smuteczek, że t-shirty z ulubionymi bajkowymi bohaterami kończą się kilka rozmiarów wcześniej. No i trochę dziwnie kupuje się kurtkę dla 8-latka, do której doszyta jest metka z informacją, że to rozmiar na lat 12… W sumie tłumaczyłoby to również bunt mojego pierworodnego.

Prawdziwym problem pojawił się jednak z obuwiem…

Rok temu kupowałam młodemu buty sportowe. Zazwyczaj mieściłam się w budżecie max. 60 zł, ale wówczas zapłaciłam o 20 zł więcej. Oświeciła mnie sprzedawczyni: „Bo wie pani, jakby syn miał o rozmiar mniejszą stopę to bym Wam sprzedała buty z kolekcji dziecięcej. A tak to w grę wchodzi jedynie rozmiarówka młodzieżowa, a takie buty są droższe”. Okeeej, dwie dychy jestem w stanie przeżyć. Gdybym tylko wiedziała, że to dopiero wstęp do dalszych „atrakcji”…

Luty 2017. Młodemu rozpadły się buty zimowe, więc ruszyliśmy na maraton po sklepach obuwniczych. Rozmiarówka dziecięca kończyła się w nich na rozmiarze 36-37, a męska zaczynała od 40. W końcu, w którymś z kolei sklepie, znalazłam jedną jedyną parę butów w rozmiarze 38. Wybór trochę słaby, prawda?

W weekend ruszyłam na poszukiwania sandałów dla eM. Rozmiaru 39 brak – i na działach dziecięcych (do 37), i na działach męskich (od 40). O ile zdarza mi się kupować młodemu damskie skarpetki, o tyle z butami ten pomysł raczej by nie wypalił… W końcu w jednym ze sklepów usłyszałam, że „taka niestandardowa rozmiarówka to pojawi się dopiero w czerwcu”.

buty dla nastolatka

I teraz zastanawiam się czy to moje dziecko jest dziwne, czy raczej producenci obuwia. Dlaczego zakup butów chłopięcych w rozmiarze 39 niemal graniczy z cudem? Wygląda na to, że nie tylko szewc bez butów chodzi, ale i 11-latek :P

Mam wrażenie, że w pobliskich sklepach buty dla nastolatka są jak Yeti – każdy o nich słyszał, ale nikt ich nie widział.

P.S. Wiem, że w sklepach internetowych można znaleźć wszystko, ale jeśli chodzi o buty to preferuję jednak zakupy stacjonarne. Nie ma to jak przymierzenie buta (zwłaszcza, że eM ma wysokie podbicie, a i po mnie odziedziczył skłonność do obtarć), a dopiero później podjęcie decyzji…

Podobało się? Podaj dalej: