W naszym domu panuje niestandardowy podział ról i to M. zajmuje się gotowaniem. Wynika to z dwóch faktów:
Po pierwsze – M. kończy pracę wcześniej i ma również bliżej do domu, więc kierujemy się zasadą „kto pierwszy, ten gotuje”. Gdyby moi panowie czekali aż ja zrobię obiad to mogliby liczyć na… kolację (w domu jestem między 18 a 19).
I po drugie – ja gotować nie potrafię i ostatnio nawet, gdy chcę spróbować to nasze garnki błagają o litość i same z siebie zamawiają pizzę, bylebym tylko je oszczędziła. Serio. Ostatnio M. wyjechał na weekend do Opola, a ja najpierw spaliłam patelnię (żeby było ciekawiej, mamy salon z aneksem kuchennym, a ja siedziałam na kanapie), a potem przypaliłam garnek podgrzewając (!) sos do spaghetti. Nawet kot nie ogarniał co się dzieje i patrzył na mnie z wyrzutem.
Gotowanie gotowaniem, ale kiedy zachce mi się czegoś słodkiego to nie ma bata i muszę to ogarnąć już we własnym zakresie. A że wrodzone lenistwo nie pozwala mi na wyjście z domu (musicie wiedzieć, że do najbliższego sklepu mam bardzo daleko… mieści się na parterze naszego bloku!) to ratuję się wówczas tym, co mam w domu i… eksperymentuję.
Test przeprowadzony na dwóch osobach dorosłych, 11-latku i kocie wykazał, że moje ostatnie ciasto wyszło idealnie, więc… przed Wami babka z jabłkiem!
Uwaga:
Forma, w której piekłam ciasto to silikonowa keksówka o wymiarach ok. 17 x 8 cm. Z reguły tego typu formy są większe, więc wystarczy wówczas proporcjonalnie zwiększyć ilość składników. By the way – uwielbiam formy silikonowe i z czystym sumieniem mogę Wam je polecić!
Składniki:
– 2 jajka
– 0,5 szklanki cukru
– około 0,5 szklanki oleju (mniej niż 1/2, ale więcej niż 1/3 – ot, taka zagadka matematyczna)
– 1 szklanka mąki pszennej
– 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
– 1 duże jabłko (można je zastąpić innym owocem/owocami)
Przygotowanie:
Jajka wbijamy do miski, wsypujemy cukier i ucieramy na puszystą masę. Kiedy jest już biała i puszysta nie przerywając miksowania stopniowo dolewamy olej.
Następnie do miski wsypujemy mąkę i proszek do pieczenia i tym razem mieszamy wszystko dokładnie już bez użycia miksera. Obieramy jabłko, kroimy w kosteczkę i dorzucamy je do reszty składników raz jeszcze wszystko mieszając.
Ciasto przelewamy do formy i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (bez termoobiegu) przez około godzinę. Od razu zaznaczam, że ja byłam niecierpliwa i przez ostatnie 15 minut co jakiś czas sprawdzałam patyczkiem czy ciasto jest już ok, więc i Wam polecam przeprowadzenie testu „suchego patyczka”. Nie ma to jednak sensu wcześniej niż po 60 minutach.
Jeśli chcecie poznać więcej banalnie łatwych przepisów na ciasta i nietylko to zapraszam do działu KULINARIA.