Przyznam szczerze, że od 1 września z lekkim drżeniem serca loguję się na Librusa za każdym razem, kiedy dostaję nową wiadomość.
Po tym, jak w szkole eM wyglądała organizacja rozpoczęcia roku szkolnego wydawało mi się, że moje dziecko będzie w szkole bezpieczne. Różne klasy miały pojawić się w szkole w różnych godzinach, miały też wchodzić do szkoły różnymi wejściami, do tego nie było uroczystego rozpoczęcia na sali gimnastycznej, a jedynie spotkanie z wychowawcą w konkretnej sali.
A potem przyszedł 2 września…
W szkole eM uczniowie wciąż mają każdą lekcję w innej sali, więc na przerwach dalej mijają się na zatłoczonych korytarzach. Ostatnio mój syn czekał kilka minut, żeby w ogóle wejść na schody, bo były tak zatłoczone… Czy nie byłoby rozsądniej, gdyby uczniowie nie musieli wędrować po całym budynku?
W innej znanej mi podstawówce szkoła zdecydowała się o przesunięciu godzin lekcyjnych dla różnych oddziałów, uczniowie mają zajęcia w stałych salach lekcyjnych, do tego wychodzą na co drugą przerwę, aby uniknąć tłumów na korytarzach… Dało się? Dało.
O ile nie obawiam się udziału eM w lekcjach (jego klasa liczy sobie 16 osób, więc na zajęciach siedzą pojedynczo), o tyle śmiem wątpić czy w trakcie przerw moje dziecko jest w szkole bezpieczne.
Szkoła w czasach zarazy
Procedury bezpieczeństwa w szkołach również wzbudzają we mnie sporo wątpliwości. Ciężko jest nie przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę. Znajoma odbierała już dziecko z izolatki, bo kichnęło kilka razy pod rząd i miało 37 stopni. U mnie 37 stopni to często normalna temperatura, a kichanie? eM kicha zawsze po jedzeniu – taki jego urok.
Tyle, że nie ma idealnego rozwiązania tej trudnej sytuacji… Jestem zdania, że uczniowie nie mogą spędzić w zamknięciu kilku kolejnych miesięcy, bo polskie szkoły wciąż nie są gotowe na zdalną naukę na dłuższą metę. Poza tym takie rozwiązanie nie służyłoby ani dzieciom, ani rodzicom.
Tyle, że ja patrzę na to wszystko z mojego punktu widzenia. A co wy myślicie o powrocie dzieci do szkół? I jak obecnie wygląda nauka w szkołach Waszych dzieci?