Za mną chyba najbardziej szalony miesiąc ever… Chciałabym móc opowiedzieć Wam jak minął nasz listopad, ale prawda jest taka, że w tym miesiącu spędziłam w pracy ponad 200 godzin i prawie zapomniałam jak wygląda nasze mieszkanie… Wiem już za to, jak to jest zasnąć na stojąco podczas brania prysznica… :P
Listopad we wspomnieniach
W lutym wydawało mi się, że wykończenie mieszkania i przeprowadzka to najtrudniejsze wyzwanie roku 2020. Tyle, że to był pikuś w porównaniu ze zorganizowaniem w pojedynkę przeprowadzki firmy, w której pracuję…
Wspomnień z listopada nie mam zatem zbyt wiele (jeśli mowa o tych, do których będę chciała wracać) – jedno to weekend, kiedy poszłam spać w piątek po 22 i obudziłam się w sobotę przed 14, a drugie – wypad do lasu na grzyby. Zbiorów co prawda nie było (poza dwoma grzybami, które przynieśliśmy do domu pokazać naszym kotom), ale przyjemnie było przespacerować się po lesie i pooddychać świeżym powietrzem.
Listopad w obiektywie
Przewijam zdjęcia w galerii telefonu i nie dowierzam… Meble, kartony, magazyn, kartony, meble… No i kartony. Nie zapominajmy o kartonach! Nawet kotów praktycznie nie ma, ale to wszystko świetnie tłumaczy także moją przerwę od instagrama.
Listopad na YT
Dzisiaj nisko jest niebo…
A Wam jak minął listopad?