życie matki

Na poważnie

Życie matki nie zawsze jest usłane różami… Są takie dni, kiedy mam ochotę wziąć sobie wolne od odpowiedzialności za młodego.

Chociażby tydzień temu: byliśmy na placu zabaw i Mateusz najpierw rzucił kamieniem w jedną dziewczynkę, a potem sypnął piaskiem w oczy drugiej. Potem wpadł w histerię, bo nie pozwoliłam mu zjeżdżać ze zjeżdżalni na brzuchu (głową w dół)… Kiedy czekaliśmy na autobus do domu, uderzył w twarz swoją ciocię, kilka razy mnie kopnął i rzucił się na ziemię. A pewna miła starsza pani stwierdziła, że jestem złą matką i że powinnam częściej bić swoje dziecko, bo „taki mały, a już chuligan”.

Gdyby Mateusz chciał mnie słuchać, to życie byłoby o wiele prostsze. Jeśli tylko na coś się uprze, to nie działają prośby, groźby, przekupstwa, a w ostateczności nawet klapsy. Próbowałam nie reagować na płacz – mijały 2 godziny, a mały wciąż się nie uspokajał… Wychodziłam do drugiego pokoju – Mateusz z nerwów trzaskał drzwiami (w jednych zbił szybę, drugie wyjął z zawiasów)…

Jednak nieważne jak ciężki dzień mam za sobą, wieczorem zapominam o wszystkich złych chwilach. Kładę małego do łóżka, całuję na dobranoc, mówię mu, że go kocham i w myślach dziękuję Bogu za swój największy skarb… Gdyby nie problemy, to nie doceniałabym tych jasnych stron życia.

Podobało się? Podaj dalej: