Mateusz od urodzenia mieszka ze mną i moją mamą. Mamy tylko dwa pokoje, więc na co dzień nie da się od siebie odpocząć. To dla mnie wielki problem, gdyż moja mama jest osobą despotyczną… Zawsze wie wszystko lepiej i we wszystko się wtrąca. Wyjątkiem nie są moje metody wychowawcze…
Kiedy Mati był malutki, ja byłam na tyle młoda i nieprzygotowana do macierzyństwa, że względnie we wszystkich kwestiach słuchałam rad mamy. Z czasem, po lekturze wielu poradników, gazet i po rozmowach z innymi mamami, wyrobiłam sobie pewne poglądy dotyczące wychowywania dziecka. I tu pojawia się problem, bo ja na co dzień wychowuję Synusia eM według moich zasad, a kiedy jestem na uczelni moja mama zajmuje się nim na swój sposób. Czasem ogarnia mnie wściekłość i bezradność kiedy widzę, że Mateusz jest tak strasznie rozpieszczony przez babcię… W jej metodach jest wiele błędów, które miały wpływ na to, kim dziś jestem. Nie chciałabym ich powtarzać na Mateuszku.
A oto przykładowe sytuacje konfliktowe:
Jedzenie
Nigdy nie zmuszam małego do jedzenia. Nie ma ochoty? Zje później. Uważam, że mój 3-latek jest na tyle mądry, że potrafi decydować o tym, czy jest głodny. A kiedy już zgłodnieje to potrafi poprosić mnie o jedzenie. Dodam, że sprawdza się to w praktyce.
Moja mama próbuje karmić go na siłę i co 5 minut pyta go czy chce jeść. A potem martwi się, że Mateusz nic nie je, tylko te chipsy i słodycze (patrz w ostatnim punkcie).
Sprzątanie po sobie
Nie wymagam od Mateusza zbyt wiele pod tym względem. Wielokrotnie pokazywał, że umie posprzątać po sobie zabawki (wrzucenie ich wszystkich do skrzyni nie jest trudne), więc staram się go nie wyręczać, a jedynie pomagać mu. A jeśli nie chce zrobić porządku? Zabawki wkładam do worków na śmieci i wstawiam na szafę. Postoją tam do rana i gdy młody obiecuje sprzątać zabawki, oddaję mu je.
Mateuszek nie chce sprzątać? „Babcia zrobi to za Ciebie, bo ty jesteś jeszcze mały”. Tak samo postępowała ze mną i niestety wyrosłam na wielkiego lenia…
Ubieranie się
Dziecko w wieku 3 lat powinno w pewnym stopniu samo się ubierać. Ubranie butów też nie jest wielkim wysiłkiem. Więc rano wolę wstać te 15 minut wcześniej i pozwolić Matusiowi na trening samodzielności. I tak kiedyś będzie musiał się tego nauczyć.
Babcia ubierze go sama – będzie szybciej, a poza tym on jest jeszcze za mały, żeby go zmuszać do ubierania się. Będzie starszy to się nauczy. Ze mną postępowała podobnie i dopiero gdy chodziłam do szkoły żona kuzyna nauczyła mnie wiązać sznurowadła…
Spacery
Zasada nr 1 – przez drogę Mateusz ZAWSZE musi iść ze mną za rękę. Koło naszego domu niewiele jest chodników, a samochodów jeździ dużo, a więc to konieczność. Jednak gdy tylko wejdziemy na chodnik, Mateusz może iść sam. Jest nauczony, że gdy tylko zobaczy samochód, to sam łapie mnie znowu za rękę.
Moja mama na siłę próbuje trzymać go za rękę. Na skutek takiego postępowania, Mateusz wyrywa się jej co kilka kroków, a gdy już mu się to uda, to biegnie przed siebie nie zwracając na nic uwagi.
Sklep
Kiedy razem robimy zakupy, zdarza mi się kupić małemu jakiś niezaplanowany drobiazg. Jakąś gazetę, bułkę, soczek czy też drobną zabawkę. Przy drogich rzeczach nigdy mu nie ustępuję.
Babcia ulega mu we wszystkim. Chce dziesiąty zestaw klocków? Proszę bardzo. Chce balon za 40 zł? Po chwili babcia mu go kupuje i nieważne, że Mateusz za moment zrobi w nim dziurę.
Słodycze
Staram się ograniczać jedzenie słodyczy przez Mateusza. Wiem jakie mogą być tego skutki. Z tego samego powodu próbuję dawać mu do picia wodę niegazowaną i herbatę bez cukru. Skoro mu to nie przeszkadza, to po co faszerować go cukrem?
Moja mama twierdzi, że żałuję dziecku cukru, więc do herbaty muszą być dodane 2 łyżeczki cukru, a do wody trzeba dolać jak najwięcej syropu malinowego. Poza tym codziennie obowiązkowa paczka chipsów i kinder niespodzianka, bo „przecież jak lubi, to niech je”.
I w ten oto sposób Mateusz staje się nieznośnym dzieckiem, gdy tylko przebywa z nami dwoma na raz. Kiedy jednak w domu jestem tylko ja, albo tylko moja mama, to robi się z niego prawdziwy aniołek.
Tylko dlaczego moja mama nie potrafi uszanować moich poglądów? To w końcu mój syn czy jej? A rozmowy na ten temat wciąż nic nie dają…