W sąsiedniej części domu mieszka moja ciocia wraz z wujkiem i moim kuzynem. Mateusz spędza u nich niemal połowę każdego dnia. Jest tam strasznie rozpieszczany, zresztą gdy ja byłam dzieckiem było tak samo :) Między naszymi podwórkami jest bramka, która prawie nigdy nie jest zamykana. Takiej rodziny można nam zazdrościć :)
Nasi drudzy sąsiedzi również lubią Mateusza. Mały staje pod płotem i woła: „Sąsiaaaad! Sąsiaaad! Tu jestem!„, a pan Z. przesadza go do nich przez płot. Po takich wyprawach Synuś eM wraca do domu na ogół z cukierkami albo soczkiem :) Dzisiaj nie mogło być inaczej. Sąsiad był zajęty jakąś pracą na dachu ich domu. Młody podbiegł do płota i zaczął go wołać. Nie omieszkał się dopominać o jakiś słodki drobiazg (chociaż na ogół tego nie robi, bo wie, że to nieładnie). W końcu sąsiad zszedł z dachu, przyniósł Mateuszowi czekoladkę i powrócił do swoich zajęć. A przecież wcale nie musiał tego robić!
A jacy są Wasi sąsiedzi?
Upolowane na mieście (przepraszam za słabą jakość, ale zdjęcie było robione telefonem):