zakupoholizm

Mamo, kupisz mi…?

Mateusza śmiało można by nazwać zakupoholikiem. Uwielbia chodzenie po sklepach, wybieranie produktów i wrzucanie ich do koszyka. W swoim szale zakupowym pamięta również o innych – a to coś różowego dla mamy (bo mama to kobieta, a kobiety w jego opinii uwielbiają róż), opakowanie karmy dla psiaka albo paczka papierosów dla babci… Mógłby tak bez końca.

Oczywiście, nie kupuję mu wszystkiego. Jednak każda odmowa kosztuje mnie sporo tłumaczenia :) Czasem tak bierze sobie do serca moje słowa, że gdy chcę mu coś kupić odmawia twierdząc, że to jest za drogie.

Ostatnio znalazłam prostą odpowiedź na pytanie „Mamooo, a kupisz mi…?”. Co najważniejsze, odpowiedź ta jest dla Mateusza wystarczająca i wcale nie jest z mojej strony kłamstwem :) Krótko mówiąc – i wilk syty, i owca cała. Te magiczne słowa to:

„Oczywiście, synku. Jak tylko wygram milion w totolotka.”

Podobało się? Podaj dalej: