Wczoraj spędziłam ostatni dzień w biurze i wcale nie miałam ochoty stamtąd wychodzić… W końcu spędziłam tam 1,5 miesiąca i poznałam fantastycznych ludzi, z którymi naprawdę ciężko było mi się rozstać. Strasznie się czułam sprzątając swoje biurko i szykując się do wyjścia. A kiedy opuszczałam biurowiec i po raz ostatni rozsunęły się przede mną drzwi, najzwyczajniej w świecie miałam łzy w oczach… Idąc na praktykę nie myślałam nawet, że spędzę tam tak miło czas i nie będę chciała wracać na studia.
Od ludzi z mojego pokoju dostałam wielką czekoladę, a od firmy – plecak, pendriva, dwie koszulki i długopisy. Będę miała cudowną pamiątkę :)
Ale to nie wszystko. Jako jedna z najlepiej ocenionych praktykantek zostałam zaproszona do centrali firmy na szkolenie w dniach 18-19 października. I w ten oto sposób pierwszy raz w życiu będę poza domem przez dwa dni zostawiając Mateuszka pod opieką mojej mamy. I pierwszy raz w życiu będę spała w hotelu :) Nie wiem jak ja sama dojadę do tej Łodzi skoro nawet u siebie w mieście nie wychodzę z domu bez planu miasta, ale głupotą byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Przeraża mnie jeszcze wizja komunikowania się z prezesem po angielsku, bo nie wiadomo czy na spotkaniu będzie tłumacz, ale mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu.
Być może to nie będzie koniec mojej współpracy z firmą, gdyż dostałam ofertę pracy na umowę zlecenie. Jednak priorytetem dla mnie są studia i muszę najpierw pozałatwiać swoje sprawy na uczelni, a potem zobaczę co dalej. No i podstawowym problemem jest to, że pracując przekroczę próg uprawniający do pobierania zasiłku rodzinnego na Mateusza, a te 238 zł to dla mnie dosyć dużo. Jeszcze gdybym miała gwarancję, że będę tam pracowała przez dłuższy czas to byłoby ok, ale co jeśli po kilku miesiącach okazałoby się, że nie ma dla mnie pracy? Wtedy przez cały 2011 rok byłabym pozbawiona zasiłku rodzinnego i musiałabym na siłę szukać pracy gdzie indziej… Sama już nie wiem co mam zrobić :/