Dzisiaj z samego rana miałam przyjemność odbyć ostatnią w te wakacje wizytę u dentysty. Ufff… Dopiero teraz mogę stwierdzić, że mam prawdziwe wakacje, bo praktycznie cały lipiec spędziłam w poczekalni u stomatologa :P I jeszcze musiałam za to zapłacić, bo oczywiście NFZ nie refundowało leczenie kanałowego tego konkretnego zęba…
Kiedy ja siedziałam na fotelu dentystycznym, Synuś eM w ten sposób spędzał czas razem z moją ciocią:
Szkoda, że na naszym osiedlu nie ma żadnego placu zabaw… Na podwórku mamy co prawda piaskownicę, ale to zdecydowanie za mało jak na pełnego życia 5-latka. Całe szczęście, że pogoda z dnia na dzień się poprawia, bo przybliża to nas do odpoczynku nad jeziorem. Przydwórz to dla Mateusza prawdziwy raj – dużo piasku, jeszcze więcej wody, plac zabaw i inne atrakcje, a wszystko to odrobinę oddalone od domku letniskowego cioci.
Dawno nie wstawiałam na bloga zdjęć upolowanych w SH ciuchów. Pora więc to nadrobić :) Oto moje nabytki sprzed kilku miesięcy, ale od tamtej pory, niestety, nic fajnego nie udało mi się znaleźć :(
Coś dla Synusia eM:
I coś dla Mamy Ka:
News z wczoraj: po raz pierwszy kupiłam z takim wyprzedzeniem prezent urodzinowy dla Mateusza! Mam tylko nadzieję, że dojdzie do nas przed 15 sierpnia… Niby to aż trzy tygodnie, ale z Pocztą Polską wszystko jest możliwe… Nawet to, że przesyłka priorytetowa idzie dwa (!) tygodnie :P
Jest to laptop do nauki języka angielskiego. Dzięki niemu Mati pozna wymowę angielskiego alfabetu, nauczy się w tym języku liczyć itd. Byłam przeciwna nauce języka w przedszkolu, a i ze względu na wadę wymowy nie zalecała nam tego logopeda. Jednak od I klasy szkoły podstawowej nauka tego przedmiotu jest obowiązkowa, a nas czeka to przecież już za rok… Więc pora trochę zreformować swoje poglądy :)