Uwielbiam muzykę. Na co dzień słucham po prostu radia, ale w przeszłości przerabiałam też fascynację disco polo, HH, ostrym rockiem, a nawet Metallicą (oczywiście nie wszystkim na raz) :) Z kolei Mateusz na taką muzykę jest raczej obojętny. Nie dla niego są również typowo dziecięce przeboje, chociaż na pamięć zna „Hej sokoły” czy też „Gdzie strumyk płynie z wolna”. Jednak tak na prawdę ubóstwia zupełnie inne klimaty…
Wstyd przyznać, ale nie znam żadnych kołysanek. W niemowlęctwie usypiałam moje dziecko nosząc je na rękach i maszerując(!) po pokoju w rytm pieśni żołnierskich (tylko je pamiętałam ze szkoły). Do dziś praktycznie nic się nie zmieniło – przed snem (ale nie tylko) nadal śpiewamy sobie o Marszałku Piłsudskim, jednak teraz robimy to bardziej świadomie. Notabene moje gimnazjum (im. marszałka Józefa Piłsudskiego) może być ze mnie dumne, bo moje dziecko od małego uświadamiane jest o wielkości tejże postaci historycznej. Czy przesadzam? Może. Jednak jestem zdania, iż dopóki śpiewamy z należnym szacunkiem to wszystko jest w porządku.
Zresztą… Synuś eM urodził się w Święto Wojska Polskiego, a to do czegoś zobowiązuje, prawda? :)