Z dzieckiem w mieście

Mamy XXI wiek, więc nikogo nie dziwi fakt, że rodzice wszędzie zabierają ze sobą swoje pociechy. W dobie samochodów, wózków czy chust dzieci mogą towarzyszyć rodzicom zarówno na zakupach, jak i podczas dłuższych podróży. Kiedyś to był luksus, a teraz – codzienność :)

Jest wiele firm i instytucji, które wychodzą młodym rodzicom na przeciw. W restauracjach pojawiają się kąciki dla malucha, krzesełka do karmienia… Coraz częściej udaje się zamówić taksówkę wyposażoną w fotelik dla dziecka… Z kolei w centrach handlowych można znaleźć pokoje dla mam z dziećmi, a na stacjach benzynowych – przewijaki.

z dzieckiem w mieście

Mnie samą cieszy fakt, że idąc do urzędu miasta czy do skarbówki mogę zostawić Mateusza w kąciku z zabawkami – ja stoję w kolejce, a on grzecznie się bawi i nie słyszę co chwila: „Mamoooo, długo jeszcze? Nudzi mi się!”. Do tego ostatnio w pobliskim centrum handlowym odkryłam toalety dla rodziców z dziećmi! Jaki to komfort, kiedy nie trzeba się zastanawiać gdzie ma wejść matka z synkiem albo ojciec z córeczką :) Swoją drogą – pamiętam jak kiedyś mój kuzyn po wizycie w innym CH opowiadał, że czuł się skrępowany, gdy do męskiej toalety weszła babcia z 3-4-letnim wnukiem…

Skoro już mowa o toaletach – na ogół unikam sytuacji, kiedy Mateusz korzysta z publicznych toalet (czyste jestem w stanie przeżyć, gorzej z takimi, które od progu wołają do nas: „Uciekajcie!”). Ostatnio sama zrezygnowałam ze skorzystania z toalety w urzędzie miasta, bo smród stamtąd było czuć już przy wejściu do budynku (WSTYD!) :P Na szczęście lepiej wyglądają toalety w centrach handlowych i te w naszej przychodni (są sprzątane co godzinę, więc da się z nich skorzystać bez obaw o życie).

wc

A co w sytuacji, gdy jesteśmy na mieście, Synuś eM musi się wysiusiać, a czystej toalety brak? Ano idziemy pod drzewko :) Ja robię za obstawę (a że nie jestem chucherkiem to skutecznie uniemożliwiam podglądanie mojego dziecka), a Mateusz może załatwić swoją potrzebę bez narażania zdrowia. Muszę przyznać, że na początku często bałam się opinii przechodniów, ale potem uznałam, że skoro psy sikają na trawniki (i nie tylko :P ) to tym bardziej może to zrobić małe dziecko (ja sama tego oczywiście nie praktykuję, tak jak i Synuś eM nie praktykuje załatwiania na trawnik innych potrzeb fizjologicznych – wystarcza to, co naprodukują zdesperowane psy :P ).

Podsumowując – fajnie, że coraz częściej rodzice małych dzieci mogą korzystać z wielu udogodnień… Ale chyba zgodzicie się ze mną, że jest ich wciąż za mało? :)

Czego Wam najbardziej brakuje podczas wyjść z dzieckiem, a co robi na Was pozytywne wrażenie?

Podobało się? Podaj dalej: