Trzy godziny w pociągu, godzinne oczekiwanie na przesiadkę w Olsztynie i kolejne (prawie) trzy godziny jazdy autobusem. Właśnie tak rozpoczęły się nasze wakacje :)
A to pierwsze zdjęcie zrobione przeze mnie zaraz po przyjeździe na miejsce – widok zza płota:
Na wsi jak to na wsi – nie ma zbyt wielu atrakcji, ale nie oznacza to, że całe dnie się nudziliśmy ;) Na szczęście dopisała nam pogoda (przez cały czas około 50 stopni na słońcu, a 35 w cieniu!), chociaż praktycznie nie było dnia, żeby przez okolicę nie przeszła chociaż jedna burza (po której zresztą i tak znowu wychodziło słońce) :) Nic dziwnego, że wróciliśmy do domu brązowi – chociaż ja bardziej, bo całe dnie siedziałam przed domem, a Synuś eM w tym czasie korzystał z tego, na co w domu mu raczej nie pozwalam, czyli…
Synuś eM grał, bo widział, że robią to inne dzieci, a ja nie chciałam, żeby czuł się pokrzywdzony – w końcu miał wakacje i trzeba było dać mu więcej swobody. Zresztą o moim stosunku do Mateusza siedzącego przy komputerze napiszę w osobnej notce i tam wyjaśnię czemu w domu mały ma na to szlaban ;)
Oczywiście Mateusz nie spędzał całych dni siedząc przed monitorem – trzeba było się też trochę ochłodzić…
Bywało też, że wybieraliśmy się na spacer i „zwiedzaliśmy”…
Jednak największą atrakcją była akcja „osy”. Mój wujek jest strażakiem w OSP, a traf chciał, że na ich podwórku osy urządziły sobie przytulne gniazdko, które trzeba było zlikwidować. Przyjechał wóz strażacki i strażacy raz dwa rozprawili się z intruzami, podczas gdy dzieciaki obserwowały ich poczynania zza okna:
(w tym niebieskim worku uwięziono osy wraz z ich gniazdem)
Po skończonej akcji strażacy wrócili pieszo do remizy…
Nie mogło oczywiście obyć się bez specjalnej sesji zdjęciowej :)
Nic dziwnego, że po takiej dawce emocji Synusiowi eM zdarzało się zasypiać w dziwnych miejscach :)
Ale żeby nie było – mnie na wakacjach też rozpieszczano :) Taki oto podwieczorek przygotowali dla mnie Mati wraz z moją 9-letnią kuzynką:
Na koniec stwierdzam jednak, że nie ma to jak w domu…
Mateusz jest tego samego zdania – za dnia świetnie spędzał czas, ale wieczorami dopadała go niesamowita tęsknota za… naszym pieskiem i własnym łóżkiem :)