Butów dla dzieci znajdziemy na rynku pod dostatkiem – we wszystkich fasonach, kolorach i rozmiarach. Ale chyba nie ma rodzica, który przynajmniej raz nie miałby do czynienia z bucikami firmy „BARTEK” :)
Ja odkąd pamiętam słyszałam o „Bartkach” sporo dobrego, ale zawsze przerażały mnie te ceny… Niewyobrażalne dla mnie było, aby za buty dla dziecka zapłacić więcej niż 100 zł, zwłaszcza, że dziecięce stopy tak szybko rosną!
Dwa lata temu wygrałam w konkursie bon na 100 zł właśnie do „BARTKA”. Niby się cieszyłam, ale dalej nie mogłam przeboleć, że na jedną parę butów dla Synusia eM wydam aż tyle. Do tego robiąc zakupy przez Internet (jak można w ogóle kupić buty przez Internet, bez mierzenia?!). Więc zaszalałam i bonem zapłaciłam za dwie(!) pary kaloszy z myślą, że a nuż chociaż jedne będą dobre :P
Pasowały obie pary, system drukowania miarki pomagającej dobrać idealny rozmiar obuwia nie zawiódł i w efekcie na Babylandii powstał post o kaloszach Lemigo.
Ale czy przekonało mnie to do „BARTKA”?
Hmm, odpowiedzią niech pozostanie fakt, że po kilku tygodniach przyjechał do nas kurier z nową parą sandałów dla Synusia eM (ha, już nie było mi straszne zapłacić 129,90 zł za JEDNĄ parę butów kupionych przez INTERNET!).
Kiedy więc firma „BARTEK” zaproponowała mi przetestowanie bucików zimowych dla młodego zgodziłam się bez wahania. Ot, ze zwykłej ciekawości co to jest ta MEMBRANA SYMPATEX, w którą buty są wyposażone i z czym to się je (teoria teorią, ale mnie interesuje jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce) ;)
Z naszych bucików zimowych jesteśmy póki co zadowoleni (chociaż mogłyby nie przemakać nawet podczas chlapy :P ), ale bądźmy szczerzy – czego innego wymaga się od butów z rynku za 60 zł, a czego innego od butów znanego producenta :) „Pożyjemy, zobaczymy” jak to mawia Synuś eM.
A jakie są Wasze opinie na temat „Bartkowych” bucików?