skąd się biorą dzieci

Skąd się biorą dzieci?

Synuś eM od małego był uświadamiany, że urodziła go mama. Nie bawiliśmy się w bajki o bocianach, dzieciach znalezionych w kapuście czy inne takie opowiastki. Chociaż muszę przyznać, że wciąż lekko przeraża mnie wizja rozmowy konkretnie na temat tego skąd dziecko wzięło się w brzuchu mamy (bo jakoś dostać się tam musiało, no nie? ;) ). Póki co takich pytań nie było, ale chociaż mam w domu kilka książek o ludzkim ciele to czuję, że zamotam się w temacie jak kłębek wełny :P

Problem w tym, że Synuś eM w żadnym wypadku nie dopuszcza do siebie myśli, że istnieje coś takiego jak „poród siłami natury”. I tak o to za każdym razem gdy opowiadam o jego narodzinach, nasze rozmowy kończą się awanturą, bo „on przecież dobrze wie, że lekarz rozcina mamie brzuch i wtedy wyjmuje z niego dziecko!”. Jest tak zawzięty w tych sporach, że nie idzie mu w żaden sposób wytłumaczyć, że wyszedł z brzuszka mamy zupełnie inną drogą :P

W takich chwilach aż mnie korci, aby puścić mu jakiś stosowny filmik pfff :P

mati

P.S. Dzisiaj było u nas wyjątkowo słonecznie. Synuś eM zdecydowanie się od tego odzwyczaił, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że o 9 rano zrobił awanturę, że ktoś mu świeci prosto w okno latarką? xD

Podobało się? Podaj dalej: