Dziś po treningu wzięło dziecia na zwierzenia. Po raz kolejny wyznał, że kocha H. Że marzy, aby przychodzić po nią do szkoły. Że już nigdy w życiu tak mocno się nie zakocha w nikim innym… Zaplanował już nawet ze szczegółami swój własny ślub! Zrobił też listę imion dla dzieci, upatrzył sobie salę weselną i wybrał obrączki. Jest tylko jeden, jedyny problem… H. go nie kocha.
A więc w imieniu Synusia eM proszę Was o rady – jak poderwać dziewczynę?
Moja koleżanka (Gośka, dzięki! :* ) w rozmowie telefonicznej zasugerowała mu, żeby dawał H. kwiaty. On sam uznał, że musi jeszcze wyćwiczyć sobie sześciopak na brzuchu i ułożył dla H. serenadę…
„H. ma najdroższa, pocałuj w polik mnie i zostań moją żoną, ożeń ze mną się!”
Macie jeszcze jakieś pomysły?
A skoro już mowa o zwierzeniach… Robimy zakupy w sklepie. Przed nami w kolejce do kasy stoi mama z dziewczynką w wieku Synusia eM. Oto rozmowa pomiędzy dziećmi (dziewczynka, Mateusz):
– Ty chodzisz do szkoły? Bo widzę, że masz plecak.
– Nie, ja idę dopiero od września.
– Aha, a ja już chodzę do zerówki w szkole.
– Ja w przedszkolu. Ale wiesz co? Zakochałem się!
– We mnie?!
– Nieee, w koleżance z grupy. H. ma na imię. I mam problem, bo ona nie chce się ze mną ożenić, wiesz?
– Ale jak to ożenić?!
– Bo ja chcę, żeby była moją żoną. I chciałbym skraść jej całusa, ale w przedszkolu to by powiedziała pani i bym dostał karę… No i nie wiem co zrobić, bo jak się oświadczę to mnie odrzuci. Albo zemdleje z wrażenia.
Mina kasjerki i innych klientów sklepu – bezcenna :)