„Wydaje się nam, że dzieci są częścią nas samych…”

Samotne wakacje z dzieckiem to idealna sceneria do rodzicielskich kryzysów. Tylko ja i eM, razem 24 h na dobę – na pozór nic dziwnego, że mogło mnie dopaść zmęczenie materiału. Tyle, że moje dziecko sam na sam ze mną zmienia się w anioła i na prawdę nie mam powodu, aby wówczas na niego narzekać!

A więc o co kaman?

Tegoroczny wyjazd do Przydworza był zupełnie inny od poprzednich. Byliśmy razem, dobrze się bawiliśmy, ale… gdzieś zapodziała się spora część magii, o której pisałam rok temu – i to niemal pewne, że sama zawiniłam. Nie potrafiłam cieszyć się chwilą, z uczestnika wydarzeń stałam się obserwatorem, bo…

Trudno pogodzić mi się z tym, że dzieć dorasta i nie potrzebuje mnie tak, jak kiedyś. Zwłaszcza, że bardzo różni się ode mnie w jego wieku i chociaż próbuję to nie potrafię wczuć się w jego sposób myślenia. Śmiałość i odwaga, które go cechują są dla mnie zupełnie obce.

kryzys rodzicielstwa

Ja do dziś mam problem z nawiązywaniem relacji międzyludzkich, nie potrafię nawiązywać nowych znajomości, a utrzymywanie starych często mnie przerasta. Zawsze mam wrażenie, że innym się narzucam, więc rzadko odzywam się do kogoś jako pierwsza. A wiadomo jak ludzie do tego podchodzą… Mateuszowi wystarcza 5 minut, aby stać się duszą towarzystwa. Nie wiem jak on to robi, ale ludzie go uwielbiają – w wodzie na każdym kroku ktoś go zagadywał (od dzieci w wieku przedszkolnym po starsze panie), sprzedawczyni w sklepie obdarowywała go owocami za friko… Dzieć ewidentnie potrafi zjednywać sobie ludzi i nie raz powtarzam, że gdzie diabeł nie może tam dziecia pośle…

W dodatku jeśli chodzi o nasze wakacje to eM sam potrafił zwrócić innym uwagę za niewłaściwe zachowanie („proszę pana, ale tu nie wolno łowić ryb!”), złożyć zamówienie w restauracji („poproszę dwie zapiekanki z keczupem”; „proszę pani, a ile będę czekał na swoje zamówienie?”), wybrać się na plac zabaw czy wytargować zniżkę na gokartach…

A ja na każdym kroku zastanawiałam się, do czego jestem mu potrzebna…?

Kryzys… Tak, tak – po raz kolejny dopadł mnie dołek, ale przecież nikt nie mówił, że dorastanie dziecka będzie łatwe i bezbolesne…

Podobało się? Podaj dalej: