Ostatnie dwa tygodnie dzieć spędził na odliczaniu dni, które dzielą go od pierwszego dnia w szkole. Wprost nie mógł się doczekać! Postanowiłam więc, że rzucam go na głęboką wodę i od 03.09 zacznie korzystać ze świetlicy od 7 do 16 (w tym celu wyprosiłam w pracy o ranną zmianę przez ten pierwszy tydzień szkoły)
Tymczasem wczoraj wieczorem znikąd pojawił się katar. Okeeeej. Tyle, że o 1 w nocy dzieć przy okazji zapuścił pawia na łózko, a potem dostał mega dreszczy. Rano było jednak w miarę dobrze, więc na rozpoczęcie poszliśmy… Ba, nawet udało nam się spóźnić na autobus (jaki pierwszy dzień roku szkolnego, taki cały rok? aaaaaaaaaa ratunku!)
W drodze powrotnej ze szkoły znowu się zaczęły dreszcze, eM narzekał, że mu niedobrze i ogólnie wyglądał jak śnięta ryba. No ale jak to tak odpuścić sobie pierwszy tydzień szkoły? Myślałam, myślałam aż wymyśliłam – pozamieniam się w pracy tak, żeby chodzić tam na 16. Dzięki temu unikniemy świetlicy, a dzieć jakoś te 3,5 h w szkole przeżyje i w dodatku obędzie się bez zaległości. Plan idealny…
Tymczasem o 19 moja mama zadzwoniła do mnie do pracy, że z młodym jest coraz gorzej – doszła mega wysoka gorączka. Wyszłam więc wcześniej (powinnam pracować do 21), co by udać się z młodym na pogotowie. No i bum – ostre zapalenie gardła, reklamówka lekarstw i minimum tygodniowe zwolnienie z zajęć lekcyjnych.
I to by było na tyle jeśli chodzi o rozpoczęcie edukacji w szkole…
Na koniec garstka informacji – Mateusz trafił do klasy Ib. Liczy sobie ona 20 dzieci (z przewagą chłopców), a opiekę nad nimi sprawują 4 osoby – wychowawczyni, dwóch nauczycieli wspomagających (terapeutów) i wolontariuszka (ponieważ jest to klasa integracyjna). Od poniedziałku do czwartku dzieci mają zajęcia do 13:25, a potem do 15:20 mogą uczęszczać na dowolne (bezpłatne) zajęcia dodatkowe (angielski, hiszpański, mini tenis, piłka nożna, warsztaty kulinarne, koło przyrodnicze, zajęcia plastyczne, zajęcia teatralne, origami, zajęcia z hula hop i wiele, wiele innych). Dzieć zażyczył sobie, że chce chodzić tylko i wyłącznie na kółko przyrodnicze, więc spełniłam jego prośbę i nie zapisywałam go na nic więcej.
P.S. Możecie życzyć nam dużo zdrowia!