Nie zgrywam przed moim dzieckiem kobiety-idealnej, nie ukrywam przed nim swoich uczuć i emocji. Jestem sobą i chcę, aby Mateusz też to dostrzegał – nie wyobrażam sobie odgrywania roli mamy 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu.
Są jednak trzy rzeczy, których NIGDY nie robię przy dziecku.
1. Picie dużych ilości alkoholu. Jeden kieliszek wina, jedno piwo… – ok, ale mając pod opieką dziecko nie pozwalam sobie na więcej. Ogólnie wyznaję zasadę, że przy dziecku zawsze musi być przynajmniej jedna osoba, która nie ma we krwi ani promila alkoholu. Zresztą przez pierwsze 4 lata życia Mateusza alkoholu nie piłam prawie w ogóle. Synuś eM dopiero po trzecich urodzinach zaczął przesypiać całe noce, a ja nie chciałam wkurzać się na niewinne dziecko, że nie daje pospać podpitej/skacowanej mamusi (jestem tylko człowiekiem). Nie wyobrażam sobie też, że mojemu dziecku mogłoby stać się coś złego (wypadki chodzą po ludziach), a ja zamiast być przy nim – trzeźwiałabym w domu. Nie, nie, nie!
2. Przechodzenie na czerwonym świetle. Od małego wpajam Mateuszowi zasady bezpieczeństwa drogowego i tłumaczę czemu nie chciałabym, aby zaliczył bliskie spotkanie z rozpędzonym samochodem. Kiedy idę sama – zdarza mi się przechodzić na czerwonym świetle (ale to sporadycznie, głównie wieczorami na pustych ulicach) albo w miejscu niedozwolonym. Przy nim nigdy tego nie robię, nawet gdybym się nie wiadomo jak bardzo śpieszyła… Jak miałabym mu potem wytłumaczyć, że raz musi przestrzegać prawa, a innym razem nie?
3. Słuchanie muzyki przez słuchawki. Wychodzę z założenia, że skoro gdzieś razem jesteśmy/idziemy to w tym czasie jestem ze swoim dzieckiem, a nie obok niego. A bycie razem zobowiązuje do wzajemnego szacunku, a nie lekceważenia się. W takich momentach dzieć musi mieć pewność, że w każdej chwili może mi coś powiedzieć i że to będzie dla mnie tak samo ważne jak dla niego. Nie mogę go olać na rzecz jakiejkolwiek piosenki, która właśnie wpadła mi w ucho! Smutno mi kiedy widzę mamuśki ze słuchawkami ustawionymi na cały regulator i dzieci, które szarpią je za rękę, bo chcą coś powiedzieć, a mama w ogóle ich nie słucha… :(
A Wy czego nie robicie przy swoich dzieciach?