Czytam sobie… i Tobie, mamo!

Wieczorny rytuał usypiania – mama czyta na dobranoc, a dzieć powoli się wycisza. A co jeśli dojdzie do zamiany ról i to dziecko poczyta mamie przed snem…?

Kilka dni temu odwiedził nas kurier z niespodzianką, której w ogóle się nie spodziewałam…

czytam sobie

Książki są u nas zawsze mile widziane, chociaż już dawno przestały mieścić się na regale (oj tam, oj tam).

Ale jeszcze bardziej miło zrobiło mi się po przeczytaniu listu od nadawcy paczki, czyli… McDonald’s :)

czytam sobie

Kto nas czyta, ten zna nasze podejście do wizyt w restauracjach McDonald’s – od czasu do czasu zdarza nam się tam wpaść na frytki i shake’a, bo moim zdaniem wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem.

Czym McDonald’s zaskoczył nas tym razem?

Został strategicznym partnerem akcji „Czytam sobie”.

To oznacza, że do 10 grudnia (lub do odwołania) przy zakupie dowolnego McZestawu oraz zestawu Happy Meal, możemy wybrać jedną z siedmiu książek dla dzieci, które napisali i zilustrowali polscy pisarze i graficy.

Książeczki te są idealnie dostosowane dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero poznają litery i sylaby (poziom 1), jak również dla tych trochę starszych, którzy niedawno nauczyli się czytać zdaniami (poziom 2) oraz dla tych najbardziej zaawansowanych – płynnie czytających (poziom 3).

czytam sobie

Synuś eM jest teraz na etapie czytania wszystkiego, co wpadnie mu w oko – napisy w sklepach, plakaty w autobusach, bilbordy na ulicach… Nie robi tego jeszcze zbyt płynnie – miłością do literek zapałał raptem dwa tygodnie temu (wcześniej nie naciskałam na niego, uznałam, że prędzej czy później sam będzie chciał nauczyć się czytać i to jak widać zadziałało).

Tak więc ostatnimi czasy role się u nas odwróciły i to Mateusz czyta mi bajki na dobranoc :)

czytam sobie

Hitem póki co są książeczki z poziomu 1, ale zaglądaliśmy także do 2 i 3.

Treści w nich faktycznie są trudniejsze do samodzielnego przeczytania, ale z czasem na pewno eM zacznie je czytać samodzielnie. Mamy na to jeszcze czas… Dużo czasu :)

Mateusz książeczkami jest zachwycony, a ja od siebie dodam tylko, że moje serce podbiły zwłaszcza ilustracje – niby proste, a jednak mają w sobie to coś.

I na koniec – nie namawiam Was teraz do pognania do McDonald’sa po książki dla dzieci.

To nie o to chodzi.

Książki są dodatkiem do zestawu.

Upominkiem od restauracji dla Was i Waszych dzieci.

Macie ochotę na fast food, więc idziecie do restauracji, kupujecie zestawy i dostajecie gratis książeczkę.

Tak to działa – nic na siłę i wbrew swoim przekonaniom :)

Podobało się? Podaj dalej: