Koty z kurzu

Koty z kurzu są fajne, bo dotrzymują mi towarzystwa

– Zadanie domowe: „Napisz trzy zdania o tym, jak pomagasz w domu”.
– Nie napiszę. Bo przecież ja w ogóle nie pomagam!
– Jak to? A kto sprząta po sobie zabawki?
– Pfff, bo mi każesz.
– No właśnie. Więc coś robisz. Napisz też, że pomagasz w odkurzaniu.
– Mamo, ale przecież u nas w domu od dawna nikt nie odkurza*!
– …

koty z kurzu
A odkurzacze stoją i się kurzą… :P

No i pojawił się problem.

Zastanawiam się teraz czy ja wymagam od niego za mało (skoro twierdzi, że w niczym nie pomaga), czy za dużo (i z tego przemęczenia sam nie wie co mówi).

Sprząta po sobie zabawki. Sprząta po sobie po jedzeniu. Pomaga w nakrywaniu do stołu. Zawsze jest pierwszy do ścierania kurzu. Moim zdaniem robi sporo, chociaż tak na prawdę nie ma odgórnie ustalonych swoich obowiązków. Nie ma, bo i nie widzę takiej potrzeby – w 90 przypadkach na 100 nie odmawia, kiedy proszę go o pomoc (czasem tylko trochę przy tym pojęczy, ale i tak bierze się do roboty).


* W naszym domu panuje zwyczaj, że odkurza się jedynie wtedy, kiedy eM nie ma w domu – nie da się inaczej, bo w ciągu dnia na podłodze leżą tony klocków Lego i byłby mega płacz, gdyby pożarł je odkurzacz :)


Inna sprawa, że poza sezonem wakacyjnym odkurza się u nas mniej więcej raz na tydzień albo dwa, bo:

a) lubię widzieć efekty swojej pracy (po co odkurzać czystą podłogę?)

b) uwielbiam dźwięk piasku wciąganego przez odkurzacz, a w domu pojawia się on tylko latem, kiedy eM spędza całe dnie w piaskownicy

c) na co dzień przestrzegam 10 przykazań

Podobało się? Podaj dalej: