nastolatki

Gimnazjalni degeneraci?

Ostatnio miałam przyjemność obejrzeć kilka odcinków nowego serialu „Szkoła”, który puszczany jest od poniedziałku do piątku na TVNie. Moja mama uwielbia tego typu programy (i niestety miłością do nich zaraża eM, więc możecie mi współczuć), co na ogół doprowadza mnie do szału (napisała to ta, która ogląda „Warsaw Shore” hehehe).

W jednym z odcinków 14-latka zaszła w ciążę po kwadraciku z kolegami i koleżanką z klasy, a potem chciała usunąć dziecko. Ot, taka tam zwykła historia z murami gimnazjum w tle. Wiadomo przecież, że w Polsce nastolatki nic tylko ćpają, chleją, prostytuują się („Galerianki”) i bezmyślnie robią rodzą dzieci („Bejbi Blues”).

z pamiętnika nastolatki

Aż się zastanawiam gdzie w tym wszystkim uchowała się starsza córka Nishki… Rozważam też zamknięcie eM pod kluczem jak tylko skończy 13 lat i wypuszczenie go do ludzi dopiero koło dwudziestki… A potem przypominam sobie, że przecież ja też byłam gimnazjalistką (10 lat temu, ale jednak!) i ani nie skończyłam na żadnym odwyku, ani nie zamknięto mnie w ośrodku dla młodocianych przestępców. Ok, co prawda w wieku 16 lat zaszłam w ciążę, ale umówmy się – nikt inny z mojej klasy licealnej ani z gimnazjalnej nie poszedł w moje ślady, więc można mnie nazwać wyjątkiem :P

Czemu więc telewizja próbuje wmówić rodzicom, że gimnazjaliści to czysta patologia?

Może to i jest głupi wiek, bo dzieci wmawiają sobie, że są już prawie dorosłe (co jest bzdurą), ale bez przesady. Młodość rządzi się swoimi prawami – nastolatki od zawsze popełniają błędy i właśnie dzięki temu mogą się czegoś nauczyć (zwłaszcza jeśli mają u boku wspierających rodziców). Są więc tylko młodymi, niedoświadczonymi jeszcze ludźmi, a nie bandą degeneratów.

Czemu promowane są tylko negatywne zachowania młodzieży, a nikt nie zauważa tych nastolatków, które potrafią robić coś dla innych? W każdym filmie/serialu jak tylko na ekranie pojawia się młody człowiek to wiadomo, że za chwilę taki bohater wpadnie w jakieś kłopoty. Ewentualnie może i jest ogarniętym nastolatkiem, który nie ma parcia na lansowanie się po klubach, ale wtedy automatycznie zaczyna być prześladowany przez grupkę najpopularniejszych dzieciaków w szkole i chcąc im dorównać stacza się na dno.

Czemu o tym piszę? Bo zanim się obejrzę to sama będę matką nastolatka. I chciałabym w ten etap macierzyństwa wejść z optymizmem, a nie z przerażeniem i wizją katastrofy…

Podobało się? Podaj dalej: