Odrabianie lekcji z eM to wyzwanie. Zwłaszcza, jeśli wracam z pracy po 19, a dzieć przypomina sobie wówczas, że w świetlicy zapomniał odrobić zadanie z języka polskiego. I z matematyki. I z angielskiego. A w wersji najbardziej pesymistycznej – zapomniał również o zadaniu z religii.
Biorąc pod uwagę, że dzień zaczął wcześnie rano, bo:
a) miał do szkoły na 8, więc pobudka nastąpiła skoro świt
b) oboje rozpoczynaliśmy szkołę/pracę o 10, więc z jakiej racji miałby dać matce się wyspać?
– chyba nikogo nie zdziwi fakt, że przy odrabianiu lekcji po kolacji automatycznie włącza mu się syrena alarmowa.
Dzięki temu sąsiedzi są zawsze na bieżąco z tym, ile czasu trwa u nas ślęczenie nad książkami :P
Mimo wszystko nie uważam prac domowych za przeżytek, bo widzę ile dobrego dają mojemu dziecku te dodatkowe zadania. No i ja sama (kiedy już ochłonę po tych traumatycznych przeżyciach) później mogę się z nas pośmiać (KLIK).
Weźmy na przykład sytuację z poniedziałku… Miesiąc temu powtarzaliśmy zasady stosowania zmiękczeń w języku polskim, co dwa dni temu nie przeszkodziło młodemu popełnić 10 na 10 możliwych błędów:
– Mati, ale czego nie rozumiesz? Przecież miesiąc temu uczyłeś się o tym i napisałeś sprawdzian na piątkę!
– Bo ja nic nie wieeeeeeeem – ryczy.
– Synku, w takim razie jutro sobie wszystko przypomnimy.
– Nieeeeeeeeee – wyje.
– Oj Mati, Mati… Bo wiesz – w twojej główce są takie szufladki z wiedzą. I akurat ta, w której były zmiękczenia najwidoczniej musiała się zatrzasnąć… Ale jak tylko przypomnisz sobie te zasady to znajdziesz do niej kluczyk i wtedy znowu wszystko będziesz wiedział – próbuję go zachęcić do nauki.
– Ja nieeeee maaaaam w głowie żadnych szufladek! Ja mam tam tylko buuuurdel i nic więcej!
Ciekawostka
Wiecie co jest gorsze od faktu, że dziecko o godz. 23 informuje Cię, że ma na jutro przynieść do szkoły tiul, włóczkę, brokat, cekiny i rafię (przy założeniu, że nic z tego nie macie w domu, a pociecha zaczyna lekcje o 8)?
Sytuacja, kiedy zarywasz noc, aby wykombinować zamienniki dla wyżej wspomnianych przedmiotów przy okazji robiąc nocny nalot na połowę rodziny i znajomych… A rano w szkolnej szatni słyszysz, że w sumie to coś się młodemu pomyliło, bo tak naprawdę to miał on to wszystko przynieść na przyszły tydzień…