Pierwsze przygotowania do I Komunii rozpoczęliśmy ponad rok temu. Wtedy to zaczęłam opowiadać młodemu, że wkrótce będzie mógł w pełni brać udział w mszy i przystępować do komunii. Tłumaczyłam mu też, że to bardzo ważna chwila w życiu każdego dziecka i że towarzyszy mu wtedy cała rodzina, pokazywałam również moje zdjęcia sprzed 18 lat…
Przygotowania w kościele
Od września zaczęliśmy uczęszczać na dodatkową katechezę w parafii, w której młody przystępuje do Komunii – zajęcia odbywały się w co drugą sobotę. I tak na prawdę przez ostatnie miesiące nasze życie było w 100% podporządkowane kościołowi – wiele razy musieliśmy zrezygnować z naszych planów, bo wiązałoby się to z opuszczeniem zajęć. Kiedy padał deszcz, a na dworzu było zimno to nie raz miałam ochotę powiedzieć młodemu, że dziś sobie wyjątkowo odpuszczamy, ale ostatecznie zawsze jechaliśmy do kościoła. Po to, aby młody zrozumiał, że w życiu ważne są nie tylko przyjemności.
Ostatni miesiąc to już nieustające próby – jesteśmy w kościele po 3-4 razy w tygodniu, a takie spotkania czasem trwają nawet ponad dwie godziny. I pomyśleć, że kiedyś dziwiłam się, że już po przyjęciu Komunii dzieci nie mogą się doczekać wolnego od kościoła… Przyznam szczerze, że chwilami ja sama mam dość, a co dopiero mój 10-latek, który od jakiegoś czasu na nic innego nie ma czasu, w dodatku musiał zrezygnować z ukochanego basenu na rzecz kolejnych wizyt w kościele… Mimo wszystko eM wciąż planuje, że po Komunii zostanie ministrantem, więc chyba jednak kościół jeszcze nie zniechęcił go do siebie :)
Przygotowania w domu
Miałam ambitny plan, aby pod koniec roku wynająć jakiś lokal. Wiem, że pomyślałam o tym późno, ale po pierwsze – dopiero we wrześniu ostatecznie podjęłam decyzję, który kościół wybieramy (a że cała klasa młodego przystępuje do Komunii w parafii, do której należy szkoła, to musiałam jeszcze pisać podanie do kurii o zgodę na Komunię poza parafią, do której my należymy), a po drugie – wtedy kończyła mi się umowa w pracy i chciałam mieć pewność, że będzie mnie na ten wynajem stać. Niestety, okazało się, że tuż przed świętami nie przedłużono mi umowy i stwierdziłam, że o komunii pomyślę dopiero wtedy, gdy znajdę nowe zatrudnienie. Tym samym wszelkie przygotowania ruszyły dopiero w marcu.
Nie wyznaję zasady „zastaw się, a postaw się”, więc z bólem serca ograniczyłam listę gości o połowę, bo raz – nie stać mnie w tej chwili na mega imprezę, a dwa – nie jestem w stanie pomieścić w domu kilkudziesięciu osób (a wiadomo, że jak zaproszę X, to wtedy wypada zaprosić jeszcze Y). Któregoś roku na urodziny młodego zaprosiłam ponad 20 osób i z perspektywy czasu twierdzę, że to był kiepski pomysł przy naszym metrażu. Tym samym (wliczając domowników) do stołu zasiądzie max. 14 osób. Biorąc pod uwagę, że w Toruniu stawki w lokalach zaczynają się od 100 zł za osobę – dużo taniej wyjdzie mi zorganizowanie wszystkiego w domu.
Koszty
Wydatki związane z I Komunią to temat rzeka. Są przecież komisy, sklepy, butiki… Generalnie da się zrobić Komunię i za kilkaset złotych, i za kilkanaście tysięcy. Napiszę więc jak to wygląda konkretnie w naszym przypadku.
Za albę szytą na wymiar zapłaciłam 110 zł. Dokupiłam też nowe spodnie garniturowe i kamizelkę (65 zł), bo z poprzednich młody mi wyrósł. Buty dostaliśmy od sąsiadki, co bardzo mnie ucieszyło, bo gdybym kupiła nowe to młody i tak prawdopodobnie miałby je założone tylko raz. Sam zapowiedział, że w tych „męskich obcasach nie zamierza chodzić” :)
Konieczne było również kupno książeczki, różańca i medalika – poszczególnych cen nie pamiętam, ale za wszystko łącznie na pewno nie zapłaciłam więcej niż 70 zł. Zakup świecy nam odpadł, bo wciąż mamy w domu tą od chrztu – musiałam jedynie dokupić do niej przybranie i „okapnik” – 20 zł.
Poza tym składka 50 zł na dary dla kościoła, fotograf i kamerzysta za 70 zł i kwiaty – 20 zł.
Nie mam pojęcia ile zapłacę za przyjęcie w domu, bo na chwilę obecną mam co prawda opracowane menu, ale zakupy wciąż przede mną. Myślę jednak, że na spokojnie zmieszczę się w kwocie 400 zł (nie wliczam w to alkoholu – wciąż zastanawiam się czy kupować jakieś wino, czy całkowicie odpuścić napoje z procentami). Miałam jednak ogromny problem z tortem, bo… okazało się, że zapraszam za mało gości. Serio – w trzech cukierniach torty komunijne zaczynały się od takich na 40 porcji (w cenie 120 zł). W końcu udało mi się jednak znaleźć „maleństwo” na 20 osób w cenie 70 zł (brak talentu do pieczenia niestety kosztuje).
Prezenty
Ode mnie młody nigdy nie usłyszał, że na Komunię dostaje się prezenty – pozwoliłam mu przez wiele miesięcy żyć w nieświadomości. Przyszedł jednak czas, że uświadomili go koledzy z klasy i temat tak czy siak zagościł w naszym domu.
Zupełnie obce są mi jednak rozważania, że babcia powinna dać młodemu tyle i tyle, a ciocia z wujkiem tyle. Stop! Każdy daje tyle, na ile go stać i ile chce dać, a planowanie listy gości pod względem tego czy Komunia nam się zwróci, czy nie to już totalne przegięcie. Nie wyobrażam sobie, że na pytania chrzestnych miałabym odpowiadać, że „mają kupić quada, konsolę albo MacBooka”, a z tego, co słyszę – rodzice (bo chyba nie dzieci?) często mają takie konkretne żądania. Ba, znam małżeństwo, które przez lata żyło z zasiłków, a na Komunię się zapożyczyli i kupili dziecku quada, bo przecież ich syn nie mógł być gorszy od rówieśników (a w domu bieda aż piszczy przy czwórce dzieci). eM z marzeniami o nowym rowerze (albo przynajmniej o nowym wyposażeniu do roweru, który już ma) wypada zatem bardzo skromnie :)
Podsumowując – I Komunia dziecka to sporo wydatków, ale i jeszcze więcej czasu i wysiłku włożonego w przygotowania. Rok temu byłam pewna, że największym problem będzie znalezienie na to wszystko funduszy, a dziś wychodzę z założenia, że najtrudniejsze jest jednak przygotowanie dziecka do tego, co ma się wydarzyć.
Gdybym nie była osobą wierzącą to już dawno dałabym sobie spokój i wolałabym kupić młodemu mega prezent bez okazji niż spędzać tyle czasu w kościele… Do tego wkuwanie na pamięć modlitw, pieśni religijnych i pierdyliarda innych rzeczy, które trzeba wiedzieć… Serio, ćwiczcie swoją i dziecka cierpliwość, bo za wszystko inne zapłacicie kartą MasterCard (albo zwrotem z podatku – jak ja) :)
A w sobotę trzymajcie za nas kciuki :)