Wiosna to czas, kiedy przyroda budzi się do życia, a nam… chce się sprzątać. Ja sama co prawda nie planuję na najbliższe tygodnie jakichś spektakularnych porządków i związanego z tym wywracania mieszkania do góry nogami, ale postanowiłam podzielić się z Wami pięcioma rzeczami, bez których nie wyobrażam sobie sprzątania.
Mop Vileda Ultramax
Uwielbiam odkurzać (serio, sprawia mi to przyjemność!), ale mop od zawsze kojarzył mi się z narzędziem tortur. Swoją drogą to aż dziwne, że nie ma żadnego horroru z rozczochranym mopem w roli głównej, co nie?
Kiedy przeprowadziliśmy się do Warszawy to od razu zapowiedziałam M., że albo kupuje mi płaskiego mopa, albo podłogi myje sam :)
W końcu doczekałam się upragnionej Viledy i po kilku miesiącach śmiało mogę powiedzieć, że Ultramax to najlepszy mop z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia, chociażby ze względu na kształt i rodzaj “nakładki” (do dziś nie wiem jak można dokładnie umyć podłogę mopem paskowym, sznurkowym albo okrągłym?!).
Chusteczki zapobiegające zafarbowaniu ubrań
Kiedyś wydawało mi się, że chusteczki zapobiegające zafarbowaniu ubrań to chwyt marketingowy. Niby dorzucałam taką chusteczkę do każdego prania, ale robiłam to bez większego przekonania (chociaż po wyjęciu z pralki była brudna, więc teoretycznie działała). Do czasu…
Któregoś dnia jak zwykle włączyłam pralkę z białymi ciuchami. Jednak tym razem tuż po zakończeniu prania odkryłam, że… tego dnia woda lecąca z kranów była żółta. Z przerażeniem zajrzałam więc do pralki, a tam – niespodzianka! – pranie wciąż białe, a chusteczka niemalże pomarańczowa. Od tego czasu nie wyobrażam sobie prania bez chusteczek.
Wieszak Pressa (Ikea)
O ile z robieniem codziennego prania nie mam jakiegoś większego problemu, o tyle nienawidzę wieszania “drobiazgów”. Do dziś wzdrygam się na myśl o niezliczonych ilościach małych bodziaków, kaftaników i śpiochów, które każdego dnia “produkował” eM… Dzieć już na szczęście wyrósł z mikroskopijnych ubranek, ale nie zmienia to faktu, że wciąż trzeba prać (i wieszać) skarpetki.
Wieszając je na suszarce lub linkach zawsze miałam poczucie marnowania miejsca. W końcu wypatrzyłam w Ikei obrotowy wieszak na pranie i… zdecydowanie to był jeden z moich najlepszych zakupów 2017 roku.
Nic mi nie spada, oszczędzam sporo miejsca, skarpetki od razu wieszam parami i generalnie jest cud, miód i malina. Tak mi się to rozwiązanie podoba, że jeśli kiedyś będę miała drugie dziecko to mu powieszę taką karuzelkę nad łóżeczkiem, a co! :)
Ściereczki nawilżane
Kiedy zostałam mamą w moim domu pojawiły się chusteczki nawilżane i od tamtej pory używałam ich do wszystkiego – do wycierania kurzów, do czyszczenia laptopa i telefonu komórkowego, do mycia blatów, do przecierania luster itd. Ba, nawet buty zdarzało mi się nimi wytrzeć :)
Oczywiście, poza chusteczkami od czasu do czasu trzeba użyć w domu silniejszych specyfików, ale umówmy się – nawilżane ściereczki są na co dzień bardzo wygodne w użyciu i mają tak wszechstronne zastosowanie, że spora rzesza kobiet (w tym ja!) nie potrafi bez nich funkcjonować.
A czy wiecie, że na rynku pojawiły się również chusteczki do zadań specjalnych? Od jakiegoś czasu na sklepowych półkach znajdziecie m.in. ściereczki do mebli drewnianych, do lodówek, do łazienki, do toalet, do powierzchni skórzanych, do podłóg oraz do szyb i luster. Wybór jest ogromny!
Tajemniczy składnik, czyli…
Ostatnią pozycją na mojej liście na pewno Was zaskoczę, ponieważ ów przedmiot raczej nie kojarzy się ze sprzątaniem. Tymczasem nie wyobrażam sobie robienia porządków bez… słuchawek bezprzewodowych :)
Nic nie daje mi takie powera do sprzątania jak energiczna muzyka. Nie zliczę jednak ile par słuchawek utopiłam podczas zmywania naczyń ani ile razy nieomal zabiłam się przez plątający się między nogami kabel… Do tego mój telefon pełniący funkcję odtwarzacza też zaliczył kilka bolesnych upadków wysuwając się z kieszeni podczas odkurzania…
Słuchawki bezprzewodowe w żaden sposób nie przeszkadzają mi podczas sprzątania i pozwalają na pełną swobodę. W jednej chwili odkurzam sypialnię, za moment wieszam pranie w łazience, a telefon (lub laptop) nigdzie nie rusza się z salonu. Lubię to!
A Wy bez czego nie wyobrażacie sobie sprzątania?