Ostatnie rodzinne dialogi opublikowałam w grudniu, więc trochę czasu od tamtej pory minęło… Czy to oznacza, że wychodzimy z formy albo wycofujemy się z tego formatu? Nie, nie, nie… Zresztą nie wyobrażam sobie Frontu Domowego bez naszych dialogów! :)
Widziałam orła cień…
– Mati, chcesz zapisać się na zajęcia akademii skutecznego uczenia się?
– Nie, jeśli chodzi o naukę to jestem orłem. Tylko latam nisko.
Rozszerzanie diety:
– Mamo, a jak smakuje łoś?
– Yyyy, łoś?!
– No, przecież w menu jest „pieprzny łoś”.
Z pozdrowieniami dla Bierhalle :)
(nie)Perfekcyjna pani domu
– Mamo, ale ten żyrandol jest brudny… Sama zobacz, nie widać nawet świecącej się żarówki przez tę warstwę kurzu!
– Bo jest przepalona?!
– Aaaa, rzeczywiście.
Robimy challenge!
– Kocie, a może skoro pierdykło mi właśnie drugie kolano, to od razu zrobimy challenge “Trzydzieści stawów do trzydziestki”? Jak tak liczę to sześć już bym miała zaliczonych…
Matka roku:
– A wiesz, że nasz młody chodzi na szermierkę wojskową, a nie sportową?
– O, nie wiedziałem.
– Ja też sobie dopiero zdałam z tego sprawę. Ale w sumie to dobrze. Na szermierkę wojskową łatwiej mu będzie w przyszłości wyrywać dziewczyny.