W zeszłym roku nie planowałam zbyt wiele na 2020. Wyszłam z założenia, że na ogół i tak nie udaje mi się zrealizować noworocznych postanowień, więc bez sensu jest marnować czas na planowanie czegoś, co zapewne i tak się nie wydarzy.
Pandemia i home office nauczyły mnie jednak m.in. lepszej organizacji czasu i w 2021 roku zamierzam po prostu kontynuować wszystkie te dobre nawyki, które zaczęłam w sobie wyrabiać jeszcze w poprzednim roku.
Zdrowie jest najważniejsze
Od lat regularnie robię cytologię, usg piersi i morfologię. Moje wyniki do tej pory zawsze były ok, jednak pod koniec roku 2019 na usg okazało się, że w mojej piersi pojawił się guzek. Pierwsza połowa roku 2020 minęła mi zatem pod kątem kolejnych badań oraz biopsji. Nawet nie wyobrażacie sobie, jaki to był dla mnie stres… Wynik biopsji okazał się na szczęście prawidłowy, ale od tamtej pory zgodnie z zaleceniami lekarza kontrolne badania robię co 3-6 miesięcy.
Ta cała sytuacja była dla mnie jednak sygnałem, abym w końcu jeszcze bardziej zatroszczyła się o swoje zdrowie tak na poważnie. Już nie odwlekam w nieskończoność wizyt u kolejnych specjalistów i regularnie wykonuję również inne badania, o których wcześniej nawet nie myślałam. Poza tym już nie zapominam o realizacji recept i regularnym braniu leków. Zeszły rok pomógł mi zrozumieć, że mam dopiero 32 lata i zbyt wiele do stracenia…
Poza tym pandemia sprzyjała moim kolanom, które na home office bolały mniej niż zazwyczaj (bo nie musiałam chodzić po schodach). Dzięki temu mogłam sobie pozwolić na coraz częstsze i dłuższe spacery, ale i tak z obawą myślałam o miesiącach zimowych… Po moim wypadku sprzed 2 lat wciąż brakuje mi odwagi, aby samej wychodzić z domu, kiedy pada śnieg albo gdy temperatura spada poniżej zera. Na widok chociażby najcieńszej cienkiej warstwy śniegu albo lodu na chodnikach mam ataki paniki i włącza mi się blokada psychiczna. Dlatego też pod koniec roku 2020 kupiłam poziomy rower stacjonarny, aby ruszać się również wtedy, kiedy pogoda za oknem nie sprzyja spacerom.
Ja też jestem ważna
Jeszcze nie wiem co przyniesie nam rok 2021, ale chciałabym móc pozwolić sobie na krótki wyjazd w pojedynkę. Mam kilka rzeczy, które potrzebuję przemyśleć i poukładać w swojej głowie. Chciałabym, aby rok 2021 stał się dla mnie rokiem zmian na lepsze, ale do tego potrzebuję odrobiny odwagi. Częściowo wykazałam się nią już pod koniec roku 2020 i wówczas okazało się, że było warto wyjść ze swojej strefy komfortu. Mam więc nadzieję, że w nowym roku uda mi się kontynuować “dobrą zmianę”.
I ważna jest moja pasja do pisania
Bloga prowadzę od 2009 roku. Przez ten czas zmieniły się moje wpisy, zmieniła się moja sytuacja życiowa i przede wszystkim – zmieniłam się ja sama. W minionym roku wielokrotnie myślałam o tym, że może pora już zrezygnować z pisania, ale ostatecznie zdałam sobie sprawę z tego, że mam do tego miejsca jednak zbyt wielki sentyment… Rok 2020 ostatecznie udowodnił mi, że blog wciąż jest moją pasją i że piszę go przede wszystkim dla siebie. Dlatego też w rok 2021 wchodzę z nowym zapałem do pisania i nastawieniem, że dalej chcę być cząstką blogosfery… Nawet jeśli obecna blogosfera znacznie różni się od tej sprzed kilkunastu lat.
A czy Wy robicie plany i postanowienia na nowy rok?