Prawdziwa kobieta

Po Internecie od dawna krąży pewien mem o “prawdziwej kobiecie”. Dlatego dzisiaj, z okazji Dnia Kobiet, postanowiłam z przymrużeniem oka rozłożyć go na czynniki pierwsze, aby móc odpowiedzieć na pytanie: czy jestem prawdziwą kobietą?

Prawdziwa kobieta…

… nigdy nie ma:

Czasu. Moje podejście do tego tematu już znacie. Czas ma każdy, ale nie na wszystko – sporo zależy między innymi od naszych życiowych priorytetów. Owszem, byłoby mi miło, gdyby doba miała 27h zamiast 24, ale obawiam się, że wówczas i tak nie udałoby mi się zrealizować wszystkiego, co chciałabym zrobić danego dnia. Ale może w końcu byłabym bardziej wyspana?

Pieniędzy. Z pieniędzmi jest trochę tak jak z czasem – w moim przypadku są, ale nie starcza ich na wszystko – wciąż mogę tylko pomarzyć o willi z basenem, wczasach pod palmami i innych luksusach. A tak bardziej na serio – nie wiem ile musiałabym zarabiać, aby móc stwierdzić, że nie potrzebuję więcej pieniędzy. A raczej nie tyle “potrzebuję”, co po prostu “chciałabym” mieć więcej na koncie.

W co się ubrać. Na co dzień absolutnie nie mam tego problemu, bo totalnie nie jaram się modą. Ubranie ma być dla mnie wygodne, w miarę czyste (przy trzech kotach i ich sierści status “czyste” jest dla mnie nieosiągalny) i stosowne do okazji. Przez ostatnie dwa lata nosiłam jeden model jeansów z H&M – miałam w szafie kilka par identycznych spodni i nie obchodziło mnie, że dla kogoś z boku wygląda to tak, jakbym nosiła non stop jedną parę. Gorzej kiedy, szykuję się na jakieś wyjście typu wesele czy chociażby domówka… Wtedy nigdy nie mam się w co ubrać!

… zawsze ma:

Rację. Oj tak… Jestem strasznym uparciuchem i nawet, jeśli w trakcie sporu dotrze do mnie, że jednak nie mam racji, to i tak dalej walczę o swoje. Dla zasady – bo totalnie nie umiem przyznawać się do błędów, a przepraszanie przychodzi mi z ogromnym trudem. Jest jednak od tego jeden wyjątek, o którym napiszę trochę później.

Genialne dzieci. Moje dziecko jest m.in. fajne, mądre i bardzo empatyczne, ale ani geniuszem, ani ideałem nigdy bym go nie nazwała. Wychodzę z założenia, że nie warto wmawiać dzieciom, że są lepsze od innych, bo nijak ma się to do rzeczywistości – każdy ma zarówno swoje wady, jak i zalety.

Męża idiotę. Nie mam męża. I tyle w temacie :) A tak na serio – jeśli ktokolwiek uważa swojego partnera za idiotę to świadczy to źle, ale o nim samym, a nie o drugiej osobie. Skoro to ja wybrałam sobie danego faceta spośród milionów innych to dlaczego miałabym okazywać mu taki brak szacunku i co więcej – podważać swój dobry gust?

… z niczego potrafi zrobić:

Sałatkę. Z sałatką może i by mi coś wyszło, ale to pod warunkiem, że zostałabym postawiona pod ścianą na zasadzie: rozstrzelamy całą Twoją rodzinę, jeśli w ciągu 10 minut nie zrobisz sałatki z tego, co masz akurat w lodówce. Wtedy podjęłabym ryzyko.

Zupę. Tutaj nie pomogłaby nawet sytuacja opisana powyżej. Nienawidzę gotować bez przepisu i podanych ilości poszczególnych składników. Chociażby samo “doprawianie do smaku” brzmi dla mnie jak wróżenie z fusów – to się nijak nie może udać… Albo “dwie marchewki”… ale jakie marchewki?! Małe, średnie, duże? “Łyżka soli” – płaska, czubata? A co jeśli mam kilka różnych łyżek i każda ma inną objętość?!

Awanturę. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem. I bardzo cierpliwym. Ale czasem mam takie dni, że faktycznie mój narzeczony za głośno “mruga” albo “słyszę” jak przewraca oczami, co natychmiast wytrąca mnie z równowagi i sprawia, że czepiam się dosłownie wszystkiego. Nie wiem czy to ten słynny PMS, ale jestem wtedy mega okropnym człowiekiem. Do tego stopnia, że jest mi źle samej ze sobą i kiedy już jest lepiej – zaczynam wszystkich przepraszać… I prosić o wyrozumiałość w kolejnym miesiącu.

Prawdziwa kobieta

Pamiętajcie, że ten wpis jest odpowiedzią na mema, a memy są jakie są – podchodzą do życia bardzo stereotypowo i bywają bardzo seksistowskie. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak jedyna słuszna definicja “prawdziwej kobiety”, nieprawdą jest też, że jako kobiety musimy spełniać czyjekolwiek oczekiwania, aby traktowano nas poważnie. Pamiętajcie – kobiety nic nie muszą!

Podobało się? Podaj dalej: