Ostatnio wyświetliła mi się reklama artykułu o wygodnych sukienkach na home office. I tak sobie pomyślałam, że mój ubiór na home office (oraz tryb pracy) w minionym roku niesamowicie ewoluował…
Kwiecień 2020
Pierwsze dni i tygodnie na home office. Często wstawałam o 7:30 i zaczynałam dzień od ułożenia włosów, zrobienia lekkiego makijażu i wskoczenia w ładne, ale wygodne ubrania. Potem brałam się za pieczenie chleba, jadłam śniadanie i punktualnie o 8:55 siadałam przed komputerem. No i oczywiście na prawie wszystkich telekonferencjach włączałam kamerkę!
Czerwiec 2020
Pobudka o 8:00. Na włosy i makijaż było mi już trochę szkoda czasu, więc nie zawsze chciało mi się to ogarniać z samego rana… Lepiej było obejrzeć coś fajnego na Netflixie. W co się ubrać? W sukienkę, bo tak jest szybciej niż zakładać osobno spodnie i bluzkę. Śniadanie jadłam włączając komputer. Kamerkę odpalałam w zależności od tego czy o danej godzinie wyglądałam już jak człowiek, czy jeszcze nie.
Wrzesień 2020
Budzik zadzwonił o 8:30. Chwilę rozkoszowałam się ciszą w domu skoro dzieć był już w szkole i o 9:00 siadałam przed komputerem. Potem przychodziła pora na sprawdzenie czy odwiedzi mnie dzisiaj kurier z jakąś paczką? Jeśli nie, to na spokojnie mogłam ubrać się przed powrotem wszystkich do domu, czyli około 15. Śniadanie jadłam wtedy, kiedy w pracy miałam wolną chwilę, czyli gdzieś przed południem. Kamera? A po co to komu!
Grudzień 2020
O 8:55 zadzwonił mi budzik. 5 minut to wystarczająca ilość czasu, abym zdążyła się porozciągać, zwlec z łóżka i o 8:59 doczołgać do salonu, żeby włączyć komputer. Jeśli spodziewałam się paczki to chwilę po 9 szłam jeszcze do pokoju eM poinformować go, że jak przyjdzie kurier to ma go wpuścić domofonem. Czy wiecie, że wejście na pierwsze piętro zajmowało mu dokładnie tyle czasu, ile potrzebowałam na narzucenie czegoś na siebie, żeby bez skrępowania otworzyć drzwi? O istnieniu śniadań i kamerki w laptopie zdążyłam zapomnieć. O przebraniu się z koszuli nocnej w codzienne ciuchy przypominałam sobie koło 16.
Kwiecień 2021
Wiosna! Świat powoli budzi się do życia, a ja razem z nim i wracam do nastawiania budzika na 8:30. Potem jeszcze dwie dziesięciominutowe drzemki i o 8:50 podnoszę się z łóżka. W ciągu 10 minut wskakuję w pierwsze z brzegu ciuchy, które znajduję w łazience, rozładowuję zmywarkę i robię sobie śniadanie. O 9 odpalam komputer i są dni, kiedy zdarza mi się nawet włączyć kamerkę mając w nosie czy jestem pomalowana, czy nie!
A jak tam ewolucja Waszego stylu na home office? :)