Jak nie pogrążyć się w chaosie, czyli o planowaniu zadań na froncie domowym

Jeśli czytacie mnie od dłuższego czasu to na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, że uwielbiam planować. Problem jednak w tym, że na ogół jestem z tym sama, bo jeśli eM ma coś zrobić wyznaczonego dnia albo mi o czymś przypomnieć to prawdopodobieństwo wystąpienia u niego chwilowej amnezji wynosi 99% :)

Próbowałam już chyba wszystkiego, aby zapanować nad naszymi rodzinnymi planami i zadaniami. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała moje starania i okazało się, że jednak nie udało mi się przekonać eM i mojego partnera do zarządzania domowymi projektami w Asanie. Kalendarz? Nie wiem jaki to możliwe, ale sprawdza się u mnie tylko w pracy – co roku kupuję drugi egzemplarz do domu, skrupulatnie wpisuję do niego daty wszystkich urodzin, rocznic etc. i… zaglądam do niego raz na kilka miesięcy.

W kwietniu br. wreszcie się poddałam. Ewidentnie wszyscy potrzebowaliśmy czegoś, o czym nie będziemy musieli pamiętać, bo samo będzie przypominać nam o swoim istnieniu, ale trudno było mi znaleźć idealne rozwiązanie… I właśnie wtedy odkryłam firmę Familiowo i ich planery!

(Nie)zwykły planer

Pomyślicie sobie: “Pfff, zwykłe planery i o to tyle szumu?”. A ja Wam powiem, że planer magnetyczny na lodówkę to coś świetnego! Z lodówki korzysta każdy z domowników i to wielokrotnie w ciągu dnia. Nie da się więc przejść obojętnie obok zapisanych zadań, a w dodatku ja sama od ponad roku mam swoje domowe biuro tuż obok lodówki, więc sami rozumiecie – to przeznaczenie!

Co więcej – mamy połowę maja, a ja nie wyobrażam sobie, jak udałoby się nam przetrwać ten miesiąc bez planera. Tyle się u nas ostatnio dzieje – załatwienia różnych formalności, wyjazdy, szczepienia i wizyty lekarskie, szkoła eM i temat egzaminów oraz rekrutacji do szkół ponadpodstawowych… Do tego sporo tasków do zrobienia “na później”, które co prawda jeszcze nie mają konkretnej daty, ale czekają na realizację jeszcze w tym miesiącu…

Nasz planer – recenzja

Oferta Familiowo na planery jest bardzo rozbudowana. Są dostępne planery miesięczne i tygodniowe, planery posiłków, plany lekcji… Poza tym dostępne są nie tylko planery na lodówkę, ale i takie, które można powiesić np.na ścianie. Każdy znajdzie więc coś dla siebie. No i można dokupić magnesy z piktogramami, które są na tyle urocze, że sama przez moment żałowałam, że jestem mamą 15-, a nie 5-latka :)

Mój wybór padł na planer tydzień + miesiąc, w którym w części tygodniowej mogłam zaznaczyć sobie stałe cotygodniowe wydarzenia, takie jak czas trwania lekcji eM, zaś w części miesięcznej – najważniejsze zadania na cały miesiąc. Cała zmazywalna tablica ma wymiary 400 x 500 mm, więc dla mnie bardzo ważne jest to, że nie zajmuje całej powierzchni lodówki. Wciąż więc mamy tam miejsce na szczegółowy plan lekcji eM, pamiątkowe magnesy, zdjęcia i przede wszystkim – na tabliczkę magnetyczną na ważne zapiski. Właśnie na niej zapisuję wszystko to, co ma się wydarzyć w nieokreślonej przyszłości albo rzeczy, o których musimy pamiętać np. przed wyjazdem.

Czy jestem zadowolona z planera, którego używamy? Zdecydowanie tak! Tak jak pisałam na samym początku – nie wyobrażam już sobie funkcjonowania bez niego. Poza tym jakość wykonania samego planera daje mi gwarancję, że posłuży on nam jeszcze przez baaaardzo długi czas. Oczywiście, pod warunkiem, że będziemy go używać zgodnie z otrzymaną instrukcją (ale spokojnie, to nie jest nic skomplikowanego – wystarczy za każdym razem ścierać planer za pomocą płynu to tablic oraz miękkiego, papierowego ręczniczka).

Gdybym miała ocenić planer (i to jak się u nas sprawdza) w skali od 0 do 10 punktów to byłoby mi bardzo smutno, że nie mogę dać mu 11 :)

 

Wpis powstał w ramach współpracy z Familiowo.

Podobało się? Podaj dalej: