Na spotkaniu blogerek jednym z upominków był zestaw kolorowanek XXL „Kosmos” od Bazgroszytu.
Zajrzałam do teczki, zrobiłam foto kolorowanek i gry planszowej do wpisu o upominkach, po czym wszystko odłożyłam na komodę, bo przecież Synuś eM do kolorowania czy pisania literek jest chętny niczym Mama Ka do prasowania (brrr koszmar!)
Od września czeka nas szkoła, a z tego co widziałam – w ćwiczeniach dla dzieci jest od groma szlaczków, kolorowanek i literek do nauki pisania. Co więc zrobiłam po rozpakowaniu paczki z podręcznikami i zapoznaniu się z ich treścią?
Ano jak trwoga to do Bazgroszytu czy jak to tam było… :P
Dzieć dostał do ręki kredki i teczkę z kolorowankami i nie było zmiłuj. Najpierw ja nie chciałam odpuścić i poprosiłam, aby zrobił chociaż jedno zadanie w ramach treningu przed-szkolnego, a potem to eM nie chciał wypuścić z ręki kolorowanek i rozpracował cztery na raz (każda z nich to format A3, a do tego samo kolorowanie to za mało, bo przecież trzeba też dorysować dodatkowe elementy) :P
Była też zabawa naklejkami (bardziej rozsądna niż lata temu – KLIK).
A przy okazji ćwiczeń grafomotorycznych dzieć odkrył, że… potrafi liczyć nie tylko do 29!
Nie napiszę, że teraz Mateusz całe dnie spędza nad kolorowankami, bo to byłaby przesada. Wystarcza mi fakt, że teraz sam z siebie sięga po kredki i chociażby co drugi dzień koloruje, rysuje i… po prostu świetnie się bawi :)
Bo przecież to jest w tym wszystkim najważniejsze!
