W lutym uległam pokusie i swój klasyczny telefon wymieniłam na smartfona. Wybór nie był łatwy – zastanawianie się nad modelem trwało kilka tygodni, bo chciałam kupić telefon, którego nie będę musiała za rok wymieniać na lepszy model. I kiedy już byłam gotowa zamówić poczciwego Samsunga, to w oko wpadł mi telefon Jamesa Bonda, czyli Sony Xperia T – smartfon z aparatem 13 Mpx (dla porównania – moja cyfrówka ma aparat 8 Mpx).
Przez kilka pierwszych tygodni byłam nim zachwycona. Spory wyświetlacz (4,55″), wydajny procesor (1,5 GHz), wspomniany już aparat i możliwość nagrywania filmików w jakości HD – teoretycznie smartfon ma wszystko to, co blogerki lubią najbardziej. Jedynym minusem wydawała się być bateria, która w moim przypadku (intensywne korzystanie z telefonu) trzymała około 6 h (co oznacza, że swoją Xperię ładowałam minimum 2x dziennie), ale taki już jest urok smartfonów, więc tego nie zamierzam się czepiać.
W kwietniu Bond (jak pieszczotliwie nazywałam swój telefon) padł po raz pierwszy – w pewnym momencie wyświetlacz zgasł i nastała ciemność… Telefon niby działał, a jednak ekran wciąż był czarny, resetowanie go nie pomagało. Oddałam więc Xperię do naprawy i pożałowałam swojego wyboru.
Mimo wszystko każdemu należy się kolejna szansa, prawda?
Dwa miesiące później pojawiły się problem z klawiaturą qwerty wyświetlaną na ekranie… Nie dało się napisać ani SMSa, ani posta na facebooku, ani czegokolwiek innego, bo klawiatura pojawiała się i znikała niczym Józek z przeboju Bajmu. Konieczny był więc twardy reset i powrót do ustawień fabrycznych (ile razy można od nowa instalować wszystko na telefonie?!).
Nastał październik i zakwitły bzy pewnego dnia Bond zbuntował się po raz kolejny – tym razem dopadło go ADHD. Co mam na myśli? Leżąc bezczynnie sam „miział się po brzuszku” – ekran sam się przesuwał, aplikacje same się uruchamiały i wyłączały, aparat sam robił zdjęcia… Ewidentnie padł panel dotykowy i Bond zrobił się przez to drażliwy jak kobieta z PMSem :P
#takasytuacja
Wierzcie lub nie, ale nie mam w domu budzika. Tak więc pomimo awarii Bonda postanowiłam, że uda mi się przechytrzyć system i ustawić w nim alarm… O ja naiwna!
„Kilka minut po północy, staram się uruchomić budzik w telefonie, a tymczasem Bond sam włącza mi odtwarzanie muzyki. Próbuje to wyłączyć – przesuwa się ekran (raz w prawo, raz w lewo i tak w koło Macieju) i nic z tego. Próbuję ściszyć głos – telefon sam się podgłaśnia. Blokuję ekran – muzyka gra dalej. Wyłączam telefon – ekran sam się przesuwa i nie mogę potwierdzić swojej komendy. Chcę go zresetować – nie reaguje. To było najdłuższe 30 minut w moim życiu i w akcie desperacji byłam gotowa rzucić telefonem o ścianę, byleby nie obudził Mateusza!”
Tak więc Bond (a raczej wielBŁĄD, bo momentalnie go przechrzciłam) po raz kolejny trafił do naprawy… Swoją drogą – mina pracownicy salonu, kiedy zadała pytanie co się dzieje z telefonem, a ja odpowiedziałam, że „sam się dotyka” – bezcenna :D
Cała ta sytuacja trochę mnie bawi, ale z drugiej strony – po tej historii kolejnej Xperii już na pewno nie kupię. Szkoda mi pieniędzy i nerwów na to, aby sprawdzić czy inne modele są tak samo awaryjne. Co więcej – każdemu będę tą firmę odradzać, bo według mnie 8-miesięczny telefon, który dwukrotnie trafił już do naprawy to nic innego jak bubel… albo wielBŁĄD właśnie… :P
I wiecie co będzie pierwszą rzeczą, którą zrobię po powrocie mojego telefonu z serwisu?
Jako dzwonek ustawię sobie piosenkę Kasi Klich. Tak na wszelki wypadek – może w końcu weźmie do siebie te słowa:
Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model
Nie mam do Ciebie cierpliwości
To pewne że już nie będę mieć
Minął termin twojej przydatności
Gwarancja nie obejmuje Cię
Nie pozostawiasz mi wyboru
Na lepszy model zmienię Cię
Nie potrzebuję w domu złomu
Dłużej nie
Nie mam do Ciebie zaufania
To pewne że już nie będę mieć
Dosyć mam tego naprawiania
Gdy co chwilę się psuje inna część
Jesteś zupełnie do niczego
A na dodatek powiem że
Pożytku z Ciebie tu żadnego
Nie ma nie
Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model
Nie mam do Ciebie sentymentu
To pewne że już nie będę mieć
Robisz za dużo tu zamętu
A nie wynika z tego żadna dobra rzecz
Nie pozostawiasz mi wyboru
Na lepszy model zmienię Cię
Nie potrzebuję w domu złomu
Dłużej nie
Nie mam do Ciebie nic już nie mam
To pewne że już nie będę mieć
Możesz wysyłać zażalenia
I tak naprawy Ciebie nie podejmę się
Jesteś zupełnie do niczego
A na dodatek powiem że
Pożytku z Ciebie tu żadnego
Nie ma nie
Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model