Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że noszę rozmiar B. Potem odkryłam, że to jednak bardziej D niż B… A potem odwiedziłam brafitterkę i okazało się, że to jednak H w porywach do HH.
Teoretycznie powinnam cieszyć się z mojego rozmiaru, ale w praktyce… zauważam same minusy posiadania dużego biustu.
Biegać (nie) każdy może
Odkąd pamiętam – bieganie nigdy nie było dla mnie czymś przyjemnym. I wcale nie chodziło o to, że podczas biegu niesamowicie szybko się męczyłam i jeszcze szybciej się pociłam. Nie. Na myśli mam raczej to, że zawsze bałam się, że albo wybiję sobie cyckiem oko, albo biust obije mi się o kolana. Nie pomagały nawet staniki sportowe, bo jednak utrzymanie w ryzach aż tak dużego biustu to według mnie mission impossible.
Płać i płacz
Moje koleżanki z małym biustem nigdy nie miały problemu z kupieniem pasującego biustonosza ani z upolowaniem na wyprzedażach stroju kąpielowego. Dla mnie znalezienie dobrego biustonosza to spore wyzwanie (o czym pisałam TUTAJ) i… jeszcze większy wydatek. Przyzwyczaiłam się już do tego, że kupno dobrze dopasowanego biustonosza to koszt rzędu co najmniej 200-300 zł, ale i tak za każdym razem mam ochotę płakać przy płaceniu…
Podobnie było z zakupem stroju kąpielowego. Za jednoczęściowy strój, który jako tako utrzyma mój biust i będzie pasował miseczką zapłaciłam ostatnio ponad 400 zł. Gdybym jednak chciała kupić strój idealnie dopasowany to zostałam uprzedzona, że po pierwsze – z takim rozmiarem miseczki to tylko na zamówienie, a po drugie – koszt wyniósłby około 700 – 800 zł, czyli tylko trochę mniej niż kosztował nas tydzień pobytu na Mazurach…
Ała, to boli!
Duży biust to także ból – ból kręgosłupa, który musi dźwigać dodatkowy ciężar i ból biustu, kiedy próbuję na przykład spać na brzuchu albo biegać. Nigdy nie rozumiałam też tych wszystkich memów z serii „tam dom Twój, gdzie chodzisz bez stanika”, bo dla mnie zdjęcie stanika zawsze kończy się lekkim pobolewaniem piersi podczas wykonywania jakichkolwiek czynności innych niż siedzenie na kanapie… A może to ze mną jest coś nie tak…?
Zapomnij o ubraniach z sieciówek
Teraz z racji mojej wagi o ubraniach z sieciówek i tak mogę zapomnieć, ale i X kilogramów temu miałam z nimi problem, bo wszystkie bluzki i sukienki nie dopinały mi się w biuście. Ewentualnie musiałam kupować małe namioty, które w biuście leżały idealnie, ale za to zmieściłabym w nich dodatkowo brzuch w 9. miesiącu ciąży… z pięcioraczkami w środku.
Męskie spojrzenia
Jeśli jesteś kobietą i masz spory biust to musisz liczyć się z tym, że faceci często zamiast patrzeć Ci w oczy będą zerkać niżej, a i nierzadko będą komentować Twój wygląd… Sama przerabiałam to wielokrotnie i nigdy nie czułam się z tym komfortowo… Zwłaszcza kiedy facet ewidentnie gapił mi się na piersi i nie odrywając od nich wzroku mówił, że “mam piękne oczy”…
Poza tym na dużym biuście nawet niewielki dekolt często wygląda bardziej wulgarnie niż dekolt do pępka u mniej biuściastych dziewczyn, a co za tym idzie – faceci pozwalają sobie na jeszcze bardziej bezpośrednie komentarze, które niekoniecznie chciałabym tu przytaczać…
Jeśli macie ochotę dodać coś od siebie o minusach posiadania dużego biustu to dajcie znać w komentarzu. Jestem ciekawa czy tylko ja dostrzegam niemal same wady takiego stanu rzeczy…