Dopiero co eM odbierał świadectwo ukończenia piątej klasy, a tu już mamy sierpień… Oznacza to, że lipiec minął niewiadomo kiedy, zwłaszcza, że przez pół miesiąca oboje z moim narzeczonym byliśmy na urlopie…
Urlop, urlop i po urlopie
A skoro już o urlopie mowa – po raz pierwszy moje dziecko miało dość wakacyjnych wojaży. Niemożliwe? A jednak! Najpierw eM spędził dwa tygodnie na Kurpiach, później kilka dni w Toruniu… Z Torunia odebrali go nasi znajomi i przywieźli na Mazury, gdzie razem spędziliśmy tydzień (zaliczając także Grunwald)… Po jednym dniu odpoczynku wyruszyliśmy na podbój jeziora Zegrzyńskiego i odkryliśmy plażę w Wieliszewie (którą na drugi dzień zamknęli ze względu na sinice), a potem przyjechali do nas znajomi i przez dwa dni intensywnie zwiedzaliśmy Warszawę… Kiedy więc zaproponowałam eM weekend w Toruniu to stanowczo zaprotestował i stwierdził, że ma już dość wakacji i chce wracać do szkoły :)
Urlop (a właściwie – cały lipiec) w obiektywie
Tacy my :)
Kulinarny lipiec… Było pysznie!
Co robił kot na urlopie? Spał. Spał. I zwiedzał balkon.
Koniecznie na smyczy!
Mazury, ach Mazury!
Gdzie jest eM?
Ryby z warszawskiego ZOO
Ten słoń nazywa się Bombi. Ma trąbę, lecz na niej nie trąbi :)
Trochę większa kuzynka Pusi
(zodiakalny) lew i lwica :)
Lipcowe przemyślenia
W tym roku obchodziłam swoje ostatnie urodziny z dwójką z przodu i… nie było łatwo.
W sumie to trochę zabawne, że w przyszłym roku w blogowym archiwum będziecie mogli znaleźć wpisy z całego mojego dwudziestoletniego życia (bo frontdomowy.pl istnieje od 2009 roku, a to oznacza, że w chwili publikacji pierwszego wpisu rocznikowo miałam 20 lat!). Kawał czasu, co? Nie myślałam, że moja przygoda z blogowaniem potrwa tyle lat!
Wakacyjne hity
W lipcowym zestawieniu na pewno nie może zabraknąć Zeusa i „Like Ra”. Na jego płytę czekam z niecierpliwością i mam nadzieję, że na jesieni uda nam się wybrać na jego koncert w Warszawie… Uwielbiam tego człowieka, a z ostatniej zwrotki nowego kawałka chętnie zrobię swoje motto życiowe!
Kolejny kawałek, którego w lipcu słuchałam non stop jest Zbuku i „Ostatni drink”. A już zwłaszcza druga zwrotka to według mnie sztos nad sztosami!
Numerem trzy jest z kolei „Fake Love” Smolastego i Białasa. Na początku ten numer nie zrobił na mnie wrażenia, ale z czasem polubiłam go na tyle, aby trafił na moją wakacyjną playlistę.
A Wam jak minął lipiec?