Czy jestem fanką seriali? I tak, i nie. Rzadko zdarza mi się podążać za serialowymi trendami – nie widziałam (jak dotąd) ani jednego odcinka “Gry o tron”, nie wiem o czym jest “Dom z papieru”, a “Stranger Things” nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia (chociaż mój narzeczony obejrzał wszystkie odcinki).
Od czasu do czasu zdarza mi się jednak odpalić coś randomowego na Netflixie i… przepaść. I tak oto dzięki “Jane the Virgin” przetrwałam wielotygodniowe unieruchomienie po wypadku, dla “You Me Her” zarwałam kilkanaście nocy, a najnowszy sezon “Workin’ Moms” łyknęłam w jeden wieczór (na swoje usprawiedliwienie mam to, że cały sezon liczył sobie tylko 8 odcinków).
Jeśli więc ktoś zapyta mnie o moje ulubione seriale na Netflixie to mam dla Was dziesięć pozycji godnych polecenia (część z nich polecałam już na blogu, np. we wpisach z cyklu “Miesiąc w obiektywie”, ale i tak postanowiłam zebrać je wszystkie jeszcze raz w jednym miejscu).
You Me Her
Fabuła serialu opiera się na miłosnym trójkącie, który tworzy małżeństwo z przedmieścia – Jack i Emma oraz studentka – Izzy. Na początku wszyscy zakładają, że będzie to relacja czysto biznesowa (Izzy dorabia jako pani do towarzystwa), ale z czasem okazuje się, że całą trójkę zaczyna łączyć coś więcej niż tylko seks.
Serial opowiada więc o wzlotach i upadkach poliamorycznego związku oraz o tym, że trudno jest kochać, kiedy na każdym kroku główni bohaterowie walczą z uprzedzeniami oraz ograniczającymi ich normami społecznymi.
Jane the Virgin
O tym serialu swego czasu napisałam na blogu osobny wpis: “Jest kicz, jest lukier, są niespodziewane zwroty akcji. Na pozór “Jane the Virgin” to produkcja ociekająca tandetą, ale wystarczy obejrzeć więcej niż jeden odcinek, aby przekonać się, że w tym szaleństwie jest metoda.”
Fabuła serialu jest prosta – tytułowa Jane Gloriana Vilanueva to młoda Amerykanka o wenezuelskich korzeniach, która pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Wychowywana jest przez swoją matkę oraz babcię, za której namową postanawia zachować dziewictwo aż do ślubu ze swoim ukochanym, Michaelem Cordero. Jej życie komplikuje się jednak, kiedy w wyniku błędu zostaje sztucznie zapłodniona w trakcie rutynowej wizyty u ginekologa i zachodzi w ciążę. Dawcą spermy okazuje się być playboy Rafael Solano – żonaty właściciel hotelu Marbella, w którym Jane pracuje jako kelnerka. Tym samym główna bohaterka staje w obliczu trudnych decyzji dotyczących nieoczekiwanej ciąży, a później także macierzyństwa, kariery zawodowej i wyboru między biologicznym ojcem jej dziecka a mężczyzną, którego miała poślubić.
Lucifer
Upadły anioł i władca piekła postanawia opuścić swoje królestwo. Znudzony swoim dotychczasowym życiem zamieszkuje w Los Angeles, gdzie kupuje luksusowy klub nocny i wiedzie życie hedonisty otaczając się pięknymi kobietami. Kiedy jedna z nich zostaje zastrzelona pod jego klubem, Lucyfer poznaje detektyw Chloe Decker, której zaczyna pomagać w rozwiązywaniu kolejnych zagadek kryminalnych.
Jeśli i Wy uwielbiacie takie klimaty, to zdecydowanie polecam!
Unorthodox
Młoda Żydówka Esty żyjąca w zaaranżowanym małżeństwie ucieka z ultraortodoksyjnej społeczności. Udaje się do Berlina, gdzie w nowym otoczeniu poznaje świecki styl życia i postanawia spróbować dostać się do szkoły muzycznej. W ślad za nią rusza jednak jej mąż, który odkrywa, że jego żona spodziewa się dziecka i wraz z kuzynem zamierza namówić ją do powrotu.
W trakcie oglądania poznajemy również przeszłość Esty oraz problemy, z jakimi musiała się zmierzyć w swojej społeczności przed podjęciem decyzji o ucieczce.
Workin’ Moms
Główne bohaterki poznajemy w momencie, kiedy kończą urlop macierzyński i wracają do pracy. Okazuje się, że w nowej sytuacji każdy dzień jest dla nich wyzwaniem, a one same borykają się z problemami, których wcześniej się nawet nie spodziewały.
Fabuła serialu zahacza również o głębsze problemy, takie jak zdrada, nieplanowana ciąża czy też depresja poporodowa, ale dla mnie to świetna odmiana po tych wszystkich produkcjach, które pokazują wyidealizowane życie matek. No i mimo wszystko fajnie jest wiedzieć, że nie tylko ja czasem nie ogarniam…
Never Have I Ever
Serial opowiada o Devi – amerykańskiej nastolatce pochodzenia hinduskiego, która kilka miesięcy wcześniej traci ojca (który zmarł nagle w trakcie koncertu w szkole), a następnie spędza wiele tygodni na wózku inwalidzkim, ponieważ na skutek psychosomatycznego paraliżu straciła umiejętność chodzenia (na szczęście udało jej się znowu stanąć na nogi).
Fabuła jest może trochę banalna – Devi postanawia w końcu wziąć sprawy w swoje ręce i postanawia zawalczyć o popularność w szkole oraz o serce najprzystojniejszego chłopaka, ale z drugiej strony – zarówno główna bohaterka, jak i pozostali bohaterowie mają w sobie to “coś”, co sprawia, że trudno ich jednoznacznie zaszufladkować.
13 Reasons Why
Nastoletni Clay Jensen znajduje przed swoimi drzwiami paczkę z taśmami magnetofonowymi, na których słyszy głos koleżanki ze szkoły, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Na nagraniach dziewczyna wymienia trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie i jak się okazuje – Clay jest jednym z nich.
Historia Hannah Baker sprawiła, że w myślach nie raz cofałam się do swojego okresu dorastania albo myślałam o tym, że nastolatkiem jest teraz mój syn. Tak naprawdę, prawie każdy z nas mógłby utożsamiać się albo z Hannah, albo z jednym z jej “oprawców” – bo kiedy poznajemy kolejne motywy, które kierowały zagubioną dziewczyną, okazuje się, że wiodła życie przeciętnej nastolatki. Dopiero na sam koniec dowiadujemy się, że spotkało ją coś jeszcze, co tylko przelało czarę goryczę i skłoniło Hannah do podjęcia ostatecznej decyzji.
Ja sama mam z tym serialem tylko jeden problem – o ile pierwszy sezon zrobił na mnie mega wrażenie i na przetrawienie go potrzebowałam kilku dni, o tyle drugi – konkretnie namieszał mi w głowie i sprawił, że pogubiłam się jeszcze bardziej.
Good Girls
Serial opowiada o trzech kobietach: Beth to matka czwórki dzieci, która odkrywa, że jej mąż nie dość, że ją zdradza, to jeszcze doprowadził do tego, że z powodu długów grozi im utrata domu. Siostra Beth, Annie, potrzebuje pieniędzy, ponieważ jej były postanawia odebrać jej dziecko, a ona musi zapłacić honorarium adwokata. Z kolei Ruby musi sfinansować leczenie poważnie chorej córki, co przekracza jej możliwości finansowe. Chcąc poprawić swoją sytuację finansową, główne bohaterki serialu decydują się obrabować supermarket, w którym Annie jest kasjerką. Skok kończy się sukcesem, jednak to dopiero początek problemów – kobiety muszą zmierzyć się zarówno z szantażystą, który odkrył ich tożsamość, jak i z gangsterami, którzy domagają się zwrotu pieniędzy, ponieważ sklep był dla nich pralnią brudnych pieniędzy.
Insatiable
Pawnik Bob, którego prawdziwą pasją jest szkolenie uczestniczek konkursów piękności, spotyka na swojej drodze nastoletnią Patty. Dziewczyna przez lata była prześladowana przez swoich rówieśników ze względu na wagę, jednak splot różnych wydarzeń doprowadza do tego, że bardzo schudła. Początkowo Bob tylko udziela jej porad prawnych, ale dostrzegając potencjał Patty, namawia ją również na udział w wyborach miss.
Drogę Patty śmiało można podsumować słowami: “po trupach do celu” i chociaż ja sama nie przepadam za czarnymi komediami, o tyle “Insatabiale” obejrzałam z przyjemnością.
Fuller House
Jako mała dziewczynka uwielbiałam “Pełną chatę” i kiedy usłyszałam, że kręcony jest serial o dalszych losach bohaterów, to wiedziałam, że muszę go obejrzeć.
Akcja „Pełniejszej chaty” toczy się wokół owdowiałej D.J. Tanner-Fuller, która wraz z dziećmi wraca do domu rodzinnego, a w opiece nad synami pomaga jej młodsza siostra Stephanie oraz najlepsza przyjaciółka Kimmy Gibbler. Historia brzmi znajomo, prawda? Szkoda tylko, że tym razem w obsadzie zabrakło sióstr Olsen, bo cudownie byłoby po latach zobaczyć je na ekranie.
Inne polecane przeze mnie seriale znajdziecie również w tym wpisie:
A co Wy uwielbiacie oglądać na Netflixie?