Ile to już minęło od ostatnich rodzinnych dialogów? Archiwum bloga podpowiada mi, że… rok! I to wcale nie jest tak, że nasze rozmowy stają się mniej zabawne – ot, z wiekiem wysiada mi pamięć… a telefon nie zawsze mam pod ręką, żeby spisywać wszystko na bieżąco :)
Chociaż faktem jest, że rozmówki z małym dzieckiem częściej nadają się do publikacji niż te z nastolatkiem albo te pomiędzy mną i M. ;)
Taka tam rozmowa z marca… W czerwcu zdecydowanie bliżej nam do rozodu niż ciąży ;)
– Kochanie, po kwarantannie ma być ponoć wysyp ciąż i rozwodów. Pamiętaj, od ciebie zależy, która opcja będzie dotyczyła nas!
Kupujemy farby do malowania mieszkania.
– O, zobacz – ta farba wystarcza na 25 m2. Nasza sypialnia ma 13 m2, więc małe wiaderko na spokojnie nam wystarczy.
Godzinę później, w drodze do kasy:
– Kochanie… a my tą farbą to będziemy malować ściany czy podłogę?
– Co? No przecież ściany.
– No właśnie… A nasza sypialnia ma 13 m2 podłogi, nie ścian…
Gram z eM w grę “Gorący ziemniak”. Pada pytanie: “Czym możesz uczesać włosy?”
– Szczotką, grzebieniem i ręcznikiem! – odpowiada dzieć.
Czarny humor…
– Oooo, sąsiad z naprzeciwka wyszedł do ogródka w maseczce.
– Nie bardzo rozumiem co cię dziwi… To, że wyszedł do ogródka czy to, że kogoś tam zakopuje?
O planach na powiększenie rodziny:
– Zobacz, Pusia chce mieć siostrę.
– Ma Stefana i Misia.
– Ale ona chce siostrę!
– Nie będziemy mieć czwartego kota.
– A czy ja wspominałam coś o kocie? Nie określiłam gatunku dla siostry Pusi. To może być kot, pies, cokolwiek! Byleby płci żeńskiej, bo Was jest czterech, a my jesteśmy we dwie.
Wtrąca się koleżanka:
– A jak ci przyprowadzi obcą babę do domu?
– Na to jestem przygotowana. Już na początku związku usłyszał, że jedyna dodatkowa kobieta na jaką zgodzę się w naszym łóżku to nasza córka.