Mam kota na punkcie kota, czyli kocie motywy w naszym mieszkaniu

Jeszcze zanim kupiliśmy mieszkanie, wiedzieliśmy, że podczas urządzania go będziemy chcieli przemycić kilka dekoracji i dodatków z kocim motywem. Inna kwestia, że trzy koty aż za dobrze zaznaczają swoja obecność w domu rozrzucając wszędzie swoją sierść :)

Z okazji Dnia Kota chętnie pokażę Wam moją mini kolekcję :)

Klasyk z Ikea – jeszcze nie miałam ani żadnego kota, ani mieszkania, a już wiedziałam, że któregoś dnia zawiśnie na ścianie i będzie witał na wejściu naszych gości.


Mój ulubiony kubek (i zaparzacz)! Przed zakupem kolejnych powstrzymuje mnie tylko to, że mamy pełną szafkę najróżniejszych kubków.


Idealna podpórka na książki mojej ulubionej autorki.


W naszym domu nie używamy solniczki. Jeśli chcemy coś posolić – sięgamy po kotniczkę.


Gdybym chciała zawiesić na ścianach wszystkie plakaty z hasłami dotyczącymi kotów, które mi się mega podobają to… musiałabym kupić większe mieszkanie.


A skoro już o mieszkaniu mowa… Klucze też muszą mieć swoją ozdobę! | kotter.pl


Jak widać – unikamy dwóch rodzajów kocich dekoracji – tekstyliów (większość ma wzory, które mi totalnie się nie podobają) i wszelkiej maści figurek (generalnie unikamy tzw. kurzołapów, zresztą po wszystkich półkach chodzą nasze koty i na bank nieźle by się bawiły zrzucając je na podłogę).

Pewnie jesteście zdziwieni, że jest tego tylko tyle… Przecież kocich dekoracji w sklepach są tysiące! Prawda jest jednak taka, że chociaż jestem kociarą, to jednak kieruję się rozsądkiem. Poza tym kupuję tylko to, co mi się faktycznie podoba, bo niestety – spora część tego typu gadżetów jest strasznie kiczowata.

A Wy macie u siebie jakieś kocie dekoracje?

Podobało się? Podaj dalej: