O ile ubiegłoroczny styczeń był jednym wielkim „blue monday”, o tyle w styczniu 2017 przyszła do mnie wiosna i czuję ogromny przypływ energii. Z tego wszystkiego zaczęłam na poważnie myśleć o powrocie na siłownię, bo ile można siedzieć na tyłku i nic nie robić?
Zmiany, zmiany, zmiany
I w pracy, i w domu – ciągle coś się dzieje. Chwilami gubię tempo i padam na twarz, ale… dobrze mi z tym. Mam wręcz nadzieję, że w tym roku zmian będzie coraz więcej i więcej, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze będą to zmiany na lepsze. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana :)
Swoją drogą zabawne jest to, że od kiedy mieszkamy razem (od października!) to pojawił się u nas właśnie samochód nr 4. Tylko czekam aż sąsiedzi zaczną pytać czy prowadzimy auto komis…
Styczeń w obiektywie
Pokonałam zimę czekoladą i hektolitrami kawy (kocham mój ekspres Tchibo Cafissimo Pure!).
Pora to spalić na siłowni :)
Mój Toruń taki piękny!
Nawet z zimą mu do twarzy :)
Żebyście wiedzieli jak bardzo zazdroszczę Mańkowi i Dorotce ich wyprawy do Indii!
Próbowałam pocieszyć się kawą w indyjskich klimatach, ale nie pomogło :)
Hit miesiąca
Moje odkrycie ostatnich tygodni – kremowa pomadka The ONE 5-in-1 Colour Stylist (Oriflame). O ile w grudniu podeszłam do niej z dystansem (nowy nabytek, więc nie wiedziałam czego się po niej spodziewać), o tyle w styczniu używam jej codziennie. Idealnie wygładza i podkreśla usta, a do tego jest bardzo trwała. Mogę iść do pracy bez śniadania, ale usta MUSZĄ być pomalowane. To musi być miłość!
Mój odcień to Fuchsia Toffee, ale już poluję na kolejne (cena standardowa to 34,90 zł, ale w promocji można ją kupić nawet za 12,99 zł).
Styczeń w głośnikach