Kto mnie czyta od lat, ten wie, że kiedy eM szedł do pierwszej klasy to przez kilka miesięcy zastanawiałam się, do której szkoły powinnam go zapisać. Ostatecznie zdecydowałam się na podstawówkę, do której sama chodziłam jako dziecko i pomimo ciężkiego startu, byłam z niej bardzo zadowolona.
Na horyzoncie pojawiła się jednak przeprowadzka do Warszawy i konieczna okazała się zmiana szkoły dla eM. Tutaj wybór był prosty, ponieważ rozmawiać z nami chciała tylko jedna podstawówka – rejonowa.
Czy szkoła w Warszawie jest lepsza od szkoły w Toruniu? Tego nie wiem, bo o jakichkolwiek efektach nauki w stolicy będziemy mogli mówić dopiero za kilka miesięcy. Faktem jest jednak, że obie szkoły w wielu kwestiach się od siebie różnią i to bardzo. W związku z tym przygotowałam dla Was krótkie porównanie.
Dziennik elektroniczny
W Toruniu nauczyciele korzystali wyłącznie z dziennika papierowego. Co prawda eM jest jeszcze w tym wieku, że przyznaje mi się od razu do wszystkich ocen, ale z czasem może być z tym różnie ;)
W Warszawie dziennik elektroniczny jest wykorzystywany w 100%. Młody ma wpisywanego do niego sprawdziany, zadania domowe, lektury do przeczytania, informacje dot. tego, co trzeba przynieść do szkoły, a o nowych ocenach wiem jeszcze zanim dzieć wróci ze szkoły. Co to dla mnie oznacza? Więcej spokoju i mniej awantur o informacje, które młody często przekazywał na ostatnią chwilę.
Wycieczki
W dawnej szkole rodzice kilkukrotnie poruszali temat wycieczki trwającej co najmniej dwa dni. Wciąż jednak słyszeliśmy, że nasze dzieci są jeszcze za małe i ryzykowanie nie ma sensu, więc odpadały wszelkie dalekie wojaże.
W stolicy już w pierwszym tygodniu nauki w piątej klasie eM pojechał na 5-dniową zieloną szkołę w okolice Kotliny Kłodzkiej. W dodatku 90% zajęć na wycieczce odbywała się w języku angielskim. Da się? Da się!
Obiady szkolne
Poprzednia szkoła miała własną stołówkę, a koszt jednego obiadu (zupa, drugie danie i deser) to 3 zł (przynajmniej tak było w zeszłym roku).
Obecna szkoła korzysta z cateringu, a jeden obiad kosztuje 7,50 zł (w abonamencie) lub 9,50 zł (jednorazowo). Różnica jest spora, prawda?
Sale lekcyjne
W Toruniu każda klasa miała zajęcia głownie we własnej sali i uczniowie nie musieli wędrować po szkole. Poza tym mieli tam szafki, w których mogli zostawiać niepotrzebne podręczniki i zeszyty.
W Warszawie każda lekcja odbywa się w innej sali, więc młody spędza przerwy na bieganiu po różnych piętrach i wszystkie książki musi nosić w plecaku.
Ilość uczniów
Przez pierwsze cztery lata edukacji młody chodził do klasy integracyjnej, w której było kilkunastu uczniów. Poza tym w jednym roczniku takich klas było max. 4.
Teraz dzieć uczęszcza do zwykłej klasy jednak jest ona nieco liczniejsza (nieco ponad 20 osób). No i samych klas jest dużo więcej, w niektórych rocznikach jest nawet po 15 – 16 klas! Szkoła jest co prawda o wiele większa, ale z opowieści eM wiem, że na przerwach korytarze są strasznie zatłoczone, co znacznie utrudnia dotarcie z jednej sali do drugiej oraz skutkuje tym, że konkretne klasy mogą korzystać ze sklepiku wyłącznie na wyznaczonych dla nich przerwach.
Zajęcia dodatkowe
W grodzie Kopernika szkoła oferowała sporo kół zainteresowań, m.in. gotowanie i zajęcia z programowania.
Stolica pod tym względem niczym się nie różni – szkoła oferuje zarówno zajęcia bezpłatne jak i takie za dodatkową opłatą. Wybór też jest dość spory.
Komunikacja miejska
W Toruniu eM chodził do podstawówki oddalonej od domu o około 3 km i był zmuszony dojeżdżać do niej autobusem. W pierwszej klasie bilet miesięczny otrzymywał od szkoły, zaś w kolejnych latach musiałam za niego płacić sama (bilet ważny na wszystkich liniach – niecałe 50 zł miesięcznie).
W Warszawie od 1. września wszyscy uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów mogą korzystać z bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską na podstawie Karty Ucznia (bez względu na to czy do szkoły chodzą pieszo, czy dojeżdżają). Dojście od nas do szkoły zajmuje eM kilka minut i raczej nie korzysta z autobusów, ale i tak Warszawie daję za ten pomysł wielkiego plusa!
Która szkoła jest lepsza? Każda ma jakieś plusy i minusy. W stolicy brakuje mi kameralnej atmosfery panującej w poprzedniej podstawówce, ale to Warszawa oferuje nam więcej udogodnień. Póki co eM chodzi do warszawskiej szkoły dopiero niecały miesiąc i odnajduje się tam coraz lepiej. Jako mama mam nadzieję, że nigdy nie będzie żałował zmiany szkoły… Trzymajcie więc kciuki!