Decydując się na związek z drugą osobą zakładamy, że będziemy żyli długo i szczęśliwie. Jesteśmy jednak tylko ludźmi, i pewnie w 99% przypadków bardziej odpowiednie byłoby określenie, że “będziemy razem na dobre i na złe”, bo prawdziwe życie z bajką nie ma zbyt wiele wspólnego.
Prędzej czy później dochodzi wszak do sytuacji, kiedy los mówi “sprawdzam!” i wystawia naszą miłość na próbę. W jaki sposób?
Brak pracy
Ludzie dzielą się na tych, którzy albo chcą pracować, albo muszą pracować, albo nie chcą pracować. I właśnie dla tych dwóch pierwszych grup brak zatrudnienia może przyczynić się do powstania rys na związku.
Jeśli ktoś czuje potrzebę, aby realizować się zawodowo i wyjść do ludzi to siedzenie w domu może być dla niego strasznie męczące i frustrujące. A kiedy człowiekowi jest źle, to mimo woli zaczyna uprzykrzać życie innym…
Jeśli doda się do tego problemy finansowe, którymi może skutkować brak zatrudnienia, to już w ogóle sytuacja robi się nieciekawa… Jeden z partnerów czuje na sobie niesamowitą presję i odpowiedzialność za utrzymanie całej rodziny, drugi w pewnym momencie zaczyna odczuwać, że do niczego się nie nadaje, pojawiają się wzajemne pretensje i bum! – łatwo jest powiedzieć sobie kilka słów za dużo.
Trudna sytuacja materialna
Problemy finansowe często bywają początkiem końca. Czasem są one stricte powiązane z brakiem pracy, innym razem – ze zbyt niskimi dochodami w porównaniu z wydatkami lub z zamiłowaniem do życia ponad stan.
Stąd już tylko krok do wzajemnych wyrzutów – “bo ty za mało zarabiasz”, “a ty – za dużo kupujesz”. Poza tym, kiedy człowiek żyje w nieustannym strachu i zastanawia się czy jutro będzie miał za co kupić chleb albo skąd ma wziąć kasę na opłaty, to nawet najmniejszy drobiazg jest w stanie wyprowadzić go z równowagi.
Ciężko być optymistą, rzygać tęczą i spijać sobie z dzióbków, kiedy do drzwi w każdej chwili może zadzwonić kolejny wierzyciel albo co gorsza – komornik…
Dziecko
Pojawienie się nowego członka rodziny czasem z założenia ma być sposobem na uratowanie związku, a ostatecznie staje się gwoździem do trumny… Dlaczego?
Kiedy ja zostałam matką (a było to lat temu dwanaście) to w 100% mogłam poświęcić się dziecku i tylko dziecku. Większość kobiet musi jednak na nowo odnaleźć się w sytuacji, kiedy są i mamą, i partnerką. Poza tym dziecko zawsze wywraca życie rodziców do góry nogami i zmienia postrzeganie przez nich świata… Zwłaszcza po licznych nieprzespanych nocach, kolkach, ząbkowaniu i buncie dwulatka, który trwa przez kilkanaście kolejnych lat ;)
Poza tym proporcjonalnie do ilości dzieci w rodzinie zwiększa się również ilość domowych obowiązków i tematów do ogarnięcia, a tym samym deficyt energetyczny rodziców nie sprzyja miłosnym uniesieniom…
Choroba
Sprawdzianem dla związku może być również choroba jednego z partnerów lub też kogoś z ich bliskich (np. dziecka).
Nie każdy czuje się na siłach, aby wspierać w chorobie drugą osobę i aby patrzeć na jej cierpienie. Zresztą, sami chorzy często unikają bliskości, obawiając się równocześnie odrzucenia. Poza tym choroba często przysłania wszystko inne i to na niej skupia się uwaga otoczenia, patrzymy na chorego wyłącznie przez pryzmat jego problemów zdrowotnych zapominając o wszystkim innym.
W przypadku chorób przewlekłych obowiązki domowe oraz utrzymanie rodziny, dotąd dzielone na dwie osoby, spadają tylko i wyłącznie na jedna osobę. Nie jest to łatwa sytuacja, a też ciężko jest rozmawiać z partnerem o swoich na pozór błahych problemach, skoro ta druga osoba walczy o powrót do sprawności albo wręcz o swoje życie. Dlatego niektórzy decydują się na ucieczkę albo szukają bliskości poza domem.
Odległość
Na ten temat napisałam swego czasu osobny wpis i wciąż zgadzam się z tym, że każdy związek na odległość kiedyś trzeba zakończyć.
Nie jest łatwo być razem, a jednak osobno. Podczas rozłąki brakuje nam codziennej bliskości drugiej osoby, tego, że zawsze można liczyć na jej obecność w trudnych chwilach… Nawet dwugodzinna rozmowa przez telefon czy też przez Skype’a nie może się równać krótkiej wymianie zdań twarzą w twarz. Poza tym dochodzi jeszcze kwestia tęsknoty i radzenia sobie z zazdrością o partnera.
Żyjąc na odległość oczywiście można zbudować związek (sama jestem tego przykładem), ale czy na pewno będzie on trwały? O tym według mnie można przekonać się dopiero żyjąc ze sobą na co dzień – wkurzając drugą osobę porozrzucanymi skarpetkami i narzekając na nocne chrapanie ;)
Oczywiście takich sprawdzianów dla związku może być o wiele więcej niż tylko te wymienione przeze mnie powyżej. Ale czy to znaczy, że jeżeli w naszym życiu nic złego się nie dzieje, to możemy liczyć na to, że dalej będziemy żyli razem długo i szczęśliwie? Niekoniecznie, chociażby dlatego, że zmieniamy się zarówno my sami jak i nasze oczekiwania względem drugiej osoby.
Wspólne przejście przez sytuacje kryzysowe na pewno związek umacnia, ale wcale nie gwarantuje, że będzie on trwał wiecznie. Dlaczego? Bo o relacje damsko-męskie trzeba dbać na co dzień, a nie tylko od święta… Zwłaszcza, że tych na pozór zwykłych chwil jest w życiu najwięcej i to wtedy powinno nam być ze sobą dobrze. Sprawdzian może, ale nie musi nam potwierdzić tego, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Dlatego kochajmy się i wspierajmy zarówno na dobre, jak i na złe!