Akcja – resuscytacja
Z wykształcenie jestem inspektorem BHP i w swoim życiu przechodziłam już kilka (jak nie kilkanaście) kursów pierwszej pomocy, więc teoretycznie resuscytacja nie powinna mieć dla mnie żadnych tajemnic. Mam jednak obawy, że gdyby
Z wykształcenie jestem inspektorem BHP i w swoim życiu przechodziłam już kilka (jak nie kilkanaście) kursów pierwszej pomocy, więc teoretycznie resuscytacja nie powinna mieć dla mnie żadnych tajemnic. Mam jednak obawy, że gdyby
Dziś poruszę na blogu temat lekko kontrowersyjny, bo będzie o… pieniądzach. A konkretniej o tym co zrobić, kiedy dopadną nas nieprzewidziane wydatki, na które w danej chwili nie możemy sobie pozwolić.
Pamiętam, że kiedy byłam małą dziewczynką to wielką frajdę sprawiało mi podglądanie sikorek, które zimą stołowały się na naszym podwórku. Wywieszenie kawałka słoniny było obowiązkowym elementem naszych działań jeszcze przed nadejściem pierwszych śniegów.
Nie wiem jak Wy, ale i ja, i eM lubimy na co dzień korzystać z produktów, które chociaż odrobinę różnią się od dostępnej w sklepach masówki.
W minioną sobotę postanowiliśmy całą trójką wybrać się gdzieś na obiad. Tym razem szukaliśmy jakiejś fajnej restauracji na Białołęce (chociaż przyznam, że „Tramwaj 107” był naszym planem B) i poświęciliśmy na to dobrą godzinę, bo akurat jeśli chodzi o jedzenie to jestem bardzo wybredna :)
Przez pierwsze 20 lat mojego życia nienawidziłam smaku ani zapachu kawy. Dziwiłam się ludziom, którzy twierdzili, że nie wyobrażają sobie bez niej życia, ale cóż… de gustibus non est disputandum.
W naszym domu panuje niestandardowy podział ról i to M. zajmuje się gotowaniem.
Od ponad trzech miesięcy należymy do #teamkoty, więc oczywiste było, że wraz z Pusią pojawiła się w naszym domu również wyprawka dla kota.
W naszej kuchni są rzeczy których nigdy nie może zabraknąć. Nie wyobrażam sobie, że nie miałabym zapasu cukru, soli albo… kwasku cytrynowego. O ile dwa pierwsze mają za zadanie poprawić smak przygotowanych potraw lub napojów, o tyle kwasek ma o wiele więcej zastosowań.
Jeszcze kilka lat temu nie przejmowałam się składem używanych przeze mnie kosmetyków. Tonik do twarzy? Kupowałam najtańszy. Krem? Najładniej pachnący. Szampon? Pierwszy z brzegu.
Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że kot pojawił się w naszym domu mniej więcej trzy miesiące temu. Trzy miesiące to bardzo krótki okres czasu, a jednak nie potrafię sobie przypomnieć jak to było bez Pusi…
Uwielbiam wszelkiej maści perfumy oraz wody toaletowe. O ile nie mam problemu z wyjściem z domu bez makijażu, o tyle nie wyobrażam sobie, że mogłabym zapomnieć o sięgnięciu po któryś z flakoników